Chodzi o plany prezydenta Donalda Trumpa o wycofaniu 9,5 tys. amerykańskich żołnierzy z baz w Niemczech.

Dwutygodnik "The American Conservative", opublikował w środę tekst popierający wycofanie wojsk z Niemiec. Na łamach "The American Conservative" autor Matt Purple polemizuje z przesadzoną jego zdaniem krytyką decyzji Trumpa i uważa, że Ameryka już dawno powinna była pozbyć się swoich baz w Niemczech czy Korei Południowej.

Jak twierdzi, powstały po obu stronach Oceanu furor wywołany decyzją o wycofaniu wojsk z Niemiec jest tym bardziej niezrozumiały, że z Niemiec zniknie jedynie niecałe 10 tys. z 35 tys. obecnych tam żołnierzy, z czego część zostanie przeniesiona do innych baz w Europie - tu autor wskazuje Polskę jako prawdopodobne miejsce ich relokacji.

Purple odrzuca także zarzuty krytyków o to, że prezydent USA osłabia czynnik odstraszania Rosji w Europie, obwiniając za to Berlin, który od lat nie realizuje swojego zobowiązania przeznaczania do 2 proc. PKB na obronę.

Reklama

"Kto tak naprawdę niepoważnie podchodzi do obrony przeciwko straszliwemu rosyjskiemu imperializmowi? Czy to Stany Zjednoczone, które toną w długach aby utrzymać dziesiątki tysięcy żołnierzy (...) A może to jednak Niemcy, które od czasów zimnej wojny obcięły swoje siły zbrojne aby sfinansować swoje państwo dobrobytu i zbilansować budżet?" - pyta autor.

Zdaniem publicysty, utrzymywanie baz w Niemczech 75 lat po zakończeniu II wojny światowej jest absurdem - ale to samo dotyczy także innych symboli "imperium" na całym świecie, które pozostają na miejscu, mimo że nie przynoszą już Ameryce korzyści.

"Nie chodzi o to, że Amerykanie nie chcą powrotu żołnierzy do domu; Trump został wybrany głosząc program postulujący właśnie to. Chodzi o to, że Waszyngtonowi brakuje odwagi, by zmienić kurs. Nie chce zaakceptować, że zmiana jest konieczna; z pewnością nie chce też podjąć się niezręcznego dzieła zamykania baz i irytowania sojuszników" - pisze autor.

Ekspert: Wycofywanie wojsk USA z Niemiec będzie trwać wiele miesięcy

Wycofywanie 9,5 tys. wojsk amerykańskich z Niemiec to wielomiesięczne przedsięwzięcie, a z racji na opóźnianie procesu przez Pentagon może spowodować, że nie uda się to przed wyborami - przewiduje w rozmowie z PAP Michał Baranowski z German Marshall Fund w Warszawie.

Zdaniem dyrektora warszawskiego biura think-tanku German Marshall Fund, ogłoszone we wtorek przez prezydenta USA Donalda Trumpa wycofanie 9,5 tys. amerykańskich żołnierzy z baz w Niemczech wywołało konsternację wśród ekspertów i polityków po obu stronach Atlantyku, a zaskoczeni decyzją Trumpa byli zarówno sojusznicy USA w Europie - w tym Polska i Niemcy - jak i sam Pentagon.

Jak dodaje Baranowski w rozmowie z PAP, to zaskoczenie może mieć swoje konsekwencje w opóźnieniu. Proces może wydłużyć zarówno biurokracja Departamentu Obrony, jak i zwłoka po stronie Niemiec, które również krytykują decyzję amerykańskiego prezydenta. Przy czym nawet bez tego sam proces wycofania wojsk naturalnie zajmuje miesiące. To samo oznajmiła we wtorek ambasador USA przy NATO Kay Bailey Hutchison, która stwierdziła w wywiadzie z CNN, że nie powstały jeszcze żadne konkretne plany wycofania wojsk, a sam proces zajmie "sporo czasu".

"Wojskowi, jak np. generał Ben Hodges mówią jasno, że wycofanie takiej liczby żołnierzy, wytypowanie jednostek i baz, może zająć dużo czasu. Może się więc okazać, że decyzja nie zostanie wcielona w życie przed listopadowymi wyborami na prezydenta - na co zresztą niektórzy liczą" - zaznacza Baranowski, dodając że w podobny sposób przeciągały się np. decyzje dot. wycofania żołnierzy USA z Syrii.

Zdaniem eksperta, choć istnieje szansa, że część wycofywanych z Niemiec zostanie przeniesiona do Polski, będzie to stosunkowo mała liczba, która nie zrekompensuje strat dla obronności Europy wynikających z osłabienia kontyngentu w Niemczech. Dodatkowe wzmocnienie obecności sił USA w Polsce sugerowała w ubiegłym tygodniu ambasador Georgette Mosbacher, która zapowiedziała na Twitterze, że efekty rozmów między Warszawą i Waszyngtonem będą "jeszcze bardziej imponujące niż pierwotna wizja" prezydentów Andrzeja Dudy i Donalda Trumpa.

"Dla USA nie byłoby wielkim problemem umieszczenie w Polsce dodatkowego batalionu. Ale też pamiętajmy, że już obecne rozmowy są trudne i administracja stawia twarde warunki, bo ma do tego mocno transakcyjne podejście" - zaznacza Baranowski.