W przemówieniu do narodu armeński premier zaznaczył, że ani Azerbejdżan, ani Turcja, bliska sojuszniczka Baku, nie chce "zaprzestać swej agresji" - podał Reuters.

Paszynian przyznał, że Armenia była świadoma planów Azerbejdżanu dotyczących rozpoczęcia działań wojennych w Arcachu (Górskim Karabachu). "Początek wojny z Górskim Karabachem nie był dla nas niespodzianką. Wiedzieliśmy i czekaliśmy, pytanie brzmiało, dokładnie kiedy i w jakim kierunku pójdzie wróg. Armia obrony Górskiego Karabachu heroicznie od pierwszych minut walczy z przeciwnikiem. Wojska azerbejdżańsko-tureckie w koalicji z terrorystami rozpoczęły najsilniejszą ofensywę przeciwko Górskiemu Karabachowi" - zauważył premier Armenii, cytowany przez rosyjską agencję TASS.

"Przeciwnik w trakcie pierwszego tygodnia działań bojowych nie osiągnął sukcesów strategicznych w sytuacji, gdy nie miał żadnych problemów z dostawami broni i siły żywej, a Górski Karabach i Armenia działały faktycznie w warunkach blokady. Przeciwnik w tym czasie stracił sprzęt bojowy i siłę żywą w wielkiej liczbie, jednak częściowo byli to terroryści - najemnicy. Niestety, nasze straty są także ogromne" - przyznał Paszynian.

Reklama

Zauważył, że intencje Azerbejdżanu, Turcji i terrorystów, którzy do nich dołączyli, zdobycia z marszu Górskiego Karabachu okazały się nie do utrzymania. "Teraz możemy stwierdzić, że plan Azerbejdżanu, Turcji i terrorystów zajęcia poprzez Blitzkrieg Górskiego Karabachu i obszarów przyległych zawiódł" - powiedział Paszynian.

Do wznowienia konfliktu o Górski Karabach doszło 27 września. Azerbejdżan rozpoczął ostrzał ormiańskich osad, twierdząc, że wcześniej doszło do prowokacji ze strony zamieszkujących Górski Karabach Ormian. 10 października weszło w życie uzgodnione w Moskwie humanitarne zawieszenie broni, ale nie utrzymało się mimo wezwań kilku światowych mocarstw do natychmiastowego zakończenia krwawych walk. Armenia i Azerbejdżan oskarżają się nawzajem o złamanie rozejmu.

Konflikt zbrojny o Górski Karabach wybuchł w 1988 roku i pochłonął dotychczas ok. 30 tys. ofiar śmiertelnych.