Sekretarz stanu ds. bezpieczeństwa Ankie Broekers-Knol napisała w liście do parlamentarzystów, że „gabinet podjął decyzje, że przez najbliższych sześć miesięcy nie będzie odsyłać Afgańczyków”.

Jeszcze 5 sierpnia Holandia wraz z pięcioma innymi krajami unijnymi wystąpiła do Komisji Europejskiej apelując o utrzymanie porozumienia z Afganistanem w sprawie deportacji Afgańczyków, którym odmówiono azylu.

„Wstrzymanie powrotów (deportowanych obywateli afgańskich - PAP) wyśle zły sygnał i prawdopodobnie zmotywuje jeszcze więcej obywateli afgańskich do opuszczenia kraju i udania się do UE” – napisali wówczas szefowie MSW tych państw podkreślając, że „Afganistan nadal będzie głównym źródłem nielegalnej migracji”.

Rzecznik Holenderskiej Rady ds. Uchodźców (VluchtelingenWerk Nederland) powiedział dziennikowi „NRC”, że list jest „absurdalny”, a jego wysłanie w czasie, gdy talibowie prowadzą ofensywę, jest „bezwstydne”.

Reklama

Po upublicznieniu listu ministrów przez media dwie spośród czterech partii koalicji rządowej zażądały wyjaśnień w tej sprawie. Socjalliberalna D66 i konserwatywna chadecja (CU) oficjalnie sprzeciwiły się deportacji azylantów.

W lipcu afgański rząd wezwał UE do zaprzestania na co najmniej trzy miesiące odsyłania osób, których wniosek o azyl został odrzucony. Jako powód wskazano pogarszającą się sytuację bezpieczeństwa w kraju.

W wyniku błyskawicznej ofensywy, podjętej gdy wojska międzynarodowe zaczęły wycofywać się z kraju, talibowie zajęli duże obszary Afganistanu i kluczowe posterunki graniczne.

Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)