Według rozmówców Reutera wykorzystanie przestrzeni powietrznej nad Syrią, kontrolowanej przez USA i Rosję, przez tureckie myśliwce F-16 było ustalone z władzami obu krajów.

Resort obrony Turcji zaprzeczył, by jej lotnictwo prowadziło ataki z przestrzeni powietrznej kontrolowanej przez siły amerykańskie i rosyjskie.

Od kilku dni, po ataku bombowym w Stambule z 13 listopada, Ankara prowadzi operację odwetową przeciw Kurdom w północnej Syrii i Iraku.

Wpływowa turecka dziennikarka Hande Firat napisała w dzienniku "Hurriyet", że po zamachu bombowym w Stambule USA i Rosja otworzyły dla tureckich myśliwców kontrolowaną przez nie przestrzeń powietrzną nad Syrią.

Reklama

Zdaniem agencji Reutera Turcja wykorzystała wojnę na Ukrainie do kampanii dyplomatycznej, która wzmocniła jej pozycję w relacjach z Moskwą i Waszyngtonem. Ankara skrytykowała agresję na Ukrainę, ale przeciwstawiła się nakładaniu sankcji na Rosję.

Wcześniej we wtorek prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział, że tureckie siły zbrojne użyją przeciw kurdyjskim bojownikom czołgów i wojsk lądowych tak szybko, jak to możliwe. Dzień wcześniej turecki prezydent oznajmił, że operacje wojskowe Ankary w północnej Syrii i Iraku nie ograniczą się do nalotów i trwają dyskusje o zaangażowaniu wojsk lądowych.

Tureckie lotnictwo atakuje pozycje Partii Pracujących Kurdystanu (PKK) oraz Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG) - ugrupowania Kurdów, które Ankara uważa za odpowiedzialne za zamach bombowy w Stambule z 13 listopada. Żadna z tych dwóch organizacji nie przyznała się do zorganizowania ataku w Stambule, w którym zginęło sześć osób, a 81 zostało rannych.

Turcja, Unia Europejska, Stany Zjednoczone, a także m.in. Wielka Brytania, Australia i Kanada uważają PKK za organizację terrorystyczną. Ankara i Waszyngton mają jednak różny stosunek do YPG; bojownicy tego ugrupowania współpracowali ze Stanami Zjednoczonymi w walce przeciwko dżihadystycznemu Państwu Islamskiemu w Syrii, podczas gdy Turcja uważa tę grupę za przedłużenie PKK.

Minister obrony Turcji Hulusi Akar zaapelował we wtorek do Stanów Zjednoczonych, by przestały popierać YPG.

Associated Press podaje, powołując się Syryjskie Siły Demokratyczne (SDF), że podczas wtorkowych nalotów tureckie samoloty ostrzelały w północnej Syrii położoną 50 km od tureckiej granicy bazę tych sił, którą wykorzystują też wojska amerykańskie. Milicje YPG stanowią trzon SDF.

Od 2016 roku Turcja przeprowadziła trzy duże operacje wojskowe w północnej Syrii i kontroluje tam pewne terytoria - przypomina AP.

fit/ adj/