Pytany podczas briefingu na pokładzie Air Force One w drodze do Irlandii Płn., czy Waszyngton rozmawiał z Egiptem w sprawie potencjalnych dostaw broni dla Rosji, Kirby stwierdził, że nie będzie zdradzać szczegółów dyplomatycznych rozmów na temat przecieku dokumentów. Dodał jednak, że nie posiada informacji, by Egipt sprzedał Rosji broń.

"To, co mogę powiedzieć - nie odnosząc się do autentyczności tych dokumentów - nie widzieliśmy żadnych dowodów, że Egipt dostarcza śmiercionośną broń Rosji albo inne zdolności wojskowe" - powiedział.

Przyznał też, że wciąż nie wiadomo, kto stoi za wyciekiem dokumentów, kiedy do niego doszło i jak dużo czasu może zająć znalezienie sprawcy.

Jak podał w poniedziałek "Washington Post", w jednym z opublikowanych na portalu społecznościowym Discord ściśle tajnych dokumentów znalazły się doniesienia o planach Egiptu, by potajemnie wysłać Rosji 40 tys. rakiet do systemów artylerii rakietowej Grad oraz materiału miotającego.

Reklama

Datowany na 17 lutego dokument relacjonuje rozmowę prezydenta Egiptu Abdel Fattaha as-Sisiego ze swoim ministrem ds. produkcji przemysłowej Mohamedem Salahem al-Dinem. Sisi miał polecić ministrowi, by ukryć transport rakiet, by "uniknąć problemów z Zachodem". Ten drugi miał stwierdzić z kolei, że wysłanie broni byłoby minimum, co Egipt może zrobić, by odpłacić Rosji za niesprecyzowaną przysługę.

Egipt jest wieloletnim sojusznikiem USA i jednym z największych odbiorców pomocy wojskowej z Waszyngtonu, wartej ponad miliard dolarów rocznie.

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)