Dyplomaci i obywatele Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych, Francji i Chin mają zostać ewakuowani z Sudanu drogą powietrzną, na pokładach wojskowych samolotów transportowych ze stolicy, Chartumu - ogłosiła sudańska armia.

Dowódca sił rządowych generał Abdel Fattah al-Burhan zgodził się umożliwić i zabezpieczyć ewakuację obywateli tych państw z Chartumu w "ciągu nadchodzących godzin" - przekazano w oświadczeniu armii. Dodano, że obywatele Arabii Saudyjskiej i Jordani opuszczają Sudan samolotami z lotniska w Port Sudan na wybrzeżu Morza Czerwonego, ok. 650 km na zachód od stolicy.

Reklama

Obustronna zgoda na ewakuację

Oświadczenie wojsk rządowych pojawiło się po obietnicach przywódcy rywalizujących z nią Sił Szybkiego Wsparcia (RSF), Mohameda Hamdana Dagalo, znanego jako Hemedti, że otworzy lotniska do ewakuacji.

Burhan powiedział, że armia zapewnia bezpieczne trasy ewakuacji, ale niektóre lotniska, w tym w Chartumie i największym mieście Darfuru, Nyala, nadal ogarnięte są walkami - zaznacza agencja Reutera.

RSF zapewnił, że jest gotowy do częściowego otwarcia wszystkich lotnisk, aby umożliwić ewakuację, jednak nie jest do końca jasne, kto sprawuje nad nimi rzeczywistą kontrolę - pisze agencja AP.

Strzały mimo rozejmu

Sudańska armia poinformowała w piątek wieczorem, że zgadza się na trzydniowy rozejm w trwających od niemal tygodnia walkach. Wcześniej już kilkakrotnie strony konfliktu ogłaszały zawieszenie broni, ale za każdym razem działania zbrojne były szybko wznawiane.

Mimo zawieszenia broni, w sobotę w Chartumie co jakiś czas wybuchały strzelaniny, dochodziło też do nalotów lotniczych - relacjonuje BBC.

Światowa Organizacja Zdrowia poinformowała w piątek, że od wybuchu walk zginęło 413 osób, a 3551 zostało rannych. Liczba ofiar śmiertelnych obejmuje co najmniej pięciu pracowników organizacji humanitarnych w kraju zależnym od pomocy żywnościowej.

wr/ adj/