Na początku czerwca szwajcarska Rada Narodu (izba niższa parlamentu) stosunkiem głosów 98 do 75 odrzuciła projekt ustawy „Lex Ukraina”, wyrażający zgodę na to, by nasz wschodni sąsiad mógł otrzymywać od krajów trzecich broń z komponentem szwajcarskim. Wiemy, że to tej pory o taką możliwość Berno poprosiły co najmniej trzy kraje - Niemcy, Hiszpania oraz Dania. Sprawa dotyczy m.in. dostaw szwajcarskiej produkcji amunicji kal. 35 mm do systemów przeciwlotniczych jak Gepard czy Skynex.

Projekt ustawy, który wyszedł z komisji bezpieczeństwa Rady Narodu, na ten moment przepadł. Jean-Luc Addor z największej Szwajcarskiej Partii Ludowej (SVP) tłumaczył, że zgoda parlamentu oznaczałaby „złamanie zasady neutralności”, sięgającej jeszcze 1815 roku i Kongresu Wiedeńskiego. Prezydent Szwajcarii Alain Berset, który podkreśla że neutralność jest w „szwajcarskim DNA”, wyrażał natomiast nadzieję że Ukraina zrozumie podejście jego kraju. Obiecywał przy tym m.in. wsparcie przy rozminowywaniu czy pomoc humanitarną.

Mimo niekorzystnego dla Ukrainy głosowania w izbie niższej szwajcarskiego parlamentu sprawa nie jest jeszcze zakończona, kompromis zaproponowała Rada Kantonów, czyli wyższa izba szwajcarskiego parlamentu. W skrócie polegać ma on na tym, by dostawy broni szwajcarskiej produkcji były możliwe dla strony konfliktu prowadzącej wojnę obronną. Jednak z racji na szerokie przywiązanie do sztywno rozumianej neutralności w Radzie Narodu poparcie tej izby dla nowej inicjatywy wydaje się mało prawdopodobne.

Reklama

„Trzeba uzbroić się w cierpliwość"

Nawet taki obrót spraw nie będzie oznaczał, że komisja parlamentarna przestanie próbować „rozmiękczać” neutralność. Zasiadająca w niej posłanka Maja Riniker zapewnia w rozmowie z DGP, że podejmowane będą nowe próby, nowe inicjatywy. – Trzeba uzbroić się w cierpliwość. Nie jest wykluczone, że ewentualna zmiana prawa zajmie od roku do dwóch i końcowo wymagać będzie ogólnokrajowego referendum – tłumaczy. Równocześnie reprezentująca opozycyjną liberalną Radykalno-Demokratyczną Partię Szwajcarii Riniker podkreśla, że odrębnie należy traktować kwestię czołgów Leopard.

Oficjalnie Szwajcaria podjęła już decyzję o wycofaniu ze służby 25 czołgów Leopard 2A4 (to typ Leoparda, które Polska przekazała Ukrainie). Odkupić zamierzają je Niemcy, deklarując że nie zostaną one przekazane Ukrainie, więc nie zostaną złamane zasady neutralności Szwajcarii. W ten sposób Berno pośrednio zaangażowałoby się jednak w „koalicje czołgową” dla Ukrainy, niejako zastępując Niemcom czołgi które rząd w Berlinie wysłał nad Dniepr. Zgodnie z wyliczeniami Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) Niemcy przekazały Ukrainie 18 czołgów Leopard 2A6.

„Zielone światło” od Szwajcarii?

Ostateczną decyzję w sprawie Niemiec i Leopardów 2 szwajcarski rząd podjąć ma w ciągu kilku najbliższych dni, a z informacji DGP wynika że będzie to „zielone światło”. Równolegle o Leopardy 1 ze Szwajcarii stara się Holandia, ale sprawa ta jest w znacznie wcześniejszej fazie niż w przypadku transferu czołgów do Niemiec. Prawdopodobnie po decyzji dotyczącej RFN nabierze dynamiki.

Ewentualny transfer czołgów do Niemiec i Holandii projektowany jest tak, by nie stanowił złamania zasady neutralności Szwajcarii, do której to przywiązanie deklarują wszystkie liczące się partie na scenie politycznej w tym zamożnym alpejskim kraju.

Choć Szwajcaria nie jest członkiem Unii Europejskiej, to dołączyła do sankcji nakładanych na Rosję przez Wspólnotę, zamrażając aktywa rosyjskich oligarchów, zamykając przestrzeń powietrzną dla rosyjskich samolotów oraz nakładając zakaz wjazdu do kraju na osoby z otoczenia prezydenta Władimira Putina.

Realizacja przez Berno sankcji budzi zarazem spore kontrowersje, zgodnie z szacunkami UE do tej pory szwajcarskie banki zamroziły jedynie ok. 7,5 mld franków z łącznie 200 mld rosyjskich aktywów w Szwajcarii.