Dane z Flightradar24 przeczą publikacjom
Lot, który odbył się 31 sierpnia z Warszawy do Płowdiwu, przebiegł bez żadnych zakłóceń. Samolot Dassault Falcon 900LX (nr rej. OO-GPE), którym podróżowała szefowa KE, utrzymywał stabilny sygnał GPS przez cały czas trwania trasy. Jego lot trwał zaledwie 9 minut dłużej niż planowano – co w lotnictwie jest w pełni akceptowalne i nie wskazuje na żadną anomalię.
Flightradar24 wykazał, że:
- transponder samolotu działał bez przerw,
- trajektoria podejścia była zgodna ze standardowymi procedurami lotniska w Płowdiwie,
- wskaźnik integralności nawigacyjnej (NIC) był stabilny.
Zdaniem adminów flightradar24 w tym przypadku nie było zatem mowy o zakłóceniach GPS przez Rosję. Przy tym, ten sam serwis wielokrotnie dokumentował w przeszłości fakt zakłócania lotniczych systemów GPS przez rosyjskie instalacje.
Zaawansowane systemy na pokładzie – bezpieczniejsze niż GPS
Fachowcy od lotnictwa przypomnieli też, że GPS to tylko jeden z wielu elementów systemu nawigacyjnego. Falcon 900LX wyposażony jest m.in. w system FalconEye, klasyczny system lądowania ILS oraz system inercyjny (INS), który nie wymaga sygnału GNSS.
Papierowe mapy, które pojawiły się w artykułach o problemach z lotem Szefowej KE, to ostatnia, analogowa rezerwa, której piloci w nowoczesnych kokpitach nie używają poza ćwiczeniami.
Kto naprawdę powiedział o „ataku Rosji”?
W wielu publikacjach pojawiły się odniesienia do „informacji od bułgarskich władz”, które miały wskazywać na rzekome zakłócenia ze strony Rosji. Jednak premier Bułgarii, Rosen Żelazkow, publicznie zaprzeczył tym doniesieniom, podkreślając, że „nie było żadnych hybrydowych czy cyberzagrożeń, a sytuacja nie miała charakteru ataku”. Wersja o „rosyjskim ataku” nie została potwierdzona przez żadną instytucję techniczną, ani przez służby lotnicze. Wciąż nie przedstawiono żadnych dowodów.
Rosyjska reakcja: „papierowe mapy” i pytanie o zdrowy rozsądek
Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ, publicznie skomentowała na Telegramie zachodnie doniesienia o rzekomym zakłóceniu sygnału GPS podczas lotu von der Leyen. W serii wpisów i wypowiedzi medialnych skrytykowała zachodnie media za „histerię” i oskarżyła europejskich liderów o celowe rozprzestrzenianie dezinformacji.
W swoim komentarzu Zacharowa powołała się m.in. na dane z globalnego serwisu Flightradar24 i niezależne śledztwo opublikowane przez Global Fact Checking Network (GFCN).