Supermyśliwiec z północy

Na razie potencjalna dostawa Grippenów to polityczna zapowiedź, a nie konkretna decyzja, ale i tak wywołała dyskusję o przyszłości ukraińskiego lotnictwa po wojnie. Szwedzi zaznaczają, że najnowsze Gripeny E mogłyby trafić nad Dniepr dopiero po zakończeniu działań wojennych, ale starsze wersje C/D są realną opcją już teraz.

ikona lupy />
Szwedzki myśliwiec Gripen / Bloomberg

Gripen to jeden z najbardziej wszechstronnych myśliwców w Europie. Rozwija prędkość do Mach 2, potrafi operować z krótkich pasów startowych i jest kompatybilny z uzbrojeniem NATO. Co ważne – jego eksploatacja jest znacznie tańsza niż w przypadku F-16: koszt jednej godziny lotu Gripena C/D to ok. 4,7 tys. dolarów, podczas gdy amerykański F-16 „połyka” ponad 20 tys. dolarów. To czyni go atrakcyjnym wyborem dla kraju, który musi liczyć każdy grosz w obliczu przedłużającego się konfliktu. Szwedzkie maszyny są też wyjątkowo odporne na ataki – można je zatankować i przezbroić w mniej niż 10 minut, a obsłużyć potrafi nawet sześcioosobowy zespół techników. To daje Ukrainie przewagę w sytuacji, gdy rosyjskie rakiety regularnie niszczą lotniska i infrastrukturę.

F-16 zawiodły oczekiwania?

Dotychczasowe doświadczenia z dostarczonymi Ukrainie F-16 pokazują, że ich wpływ na sytuację na froncie jest ograniczony. Maszyny te są wykorzystywane głównie do zestrzeliwania rosyjskich dronów daleko od linii walk lub do szybkich misji bombowych za pomocą bomb kierowanych spadających na rosyjskie cele na samej linii frontu. Jednak nawet w tych zadaniach F-16 zaczęły już ponosić straty w powietrzu, co podważa ich skuteczność w roli „game changera”. W efekcie pojawia się pytanie, czy Gripeny nie powtórzą losu amerykańskich myśliwców – stając się bardziej symbolem wsparcia niż realnym przełomem militarnym.

ikona lupy />
F-16 i Mirage 2000/UAF / Inne / Ukrainian Air Force

Problem pilotów i „technicznego zoo”

Mimo potencjalnych zalet Gripena, Ukraina stoi przed poważnym wyzwaniem. Największym problemem jest brak odpowiednio wyszkolonych pilotów. Szkolenie na F-16 wciąż trwa, a dodanie kolejnego typu maszyny może okazać się kłopotliwe i dla pilotów i dla techników. Ukraińskie lotnictwo już wcześniej miało trudności z utrzymaniem różnych systemów lotniczych, co mocno komplikowało logistykę i obsługę techniczną. Mechanicy na lotniskach nie radzą sobie z równoczesną obsługą postradzieckich i zachodnich samolotów. Eksperci ostrzegają, że bez odpowiedniej liczby pilotów i infrastruktury nowe myśliwce mogą bardziej ciążyć niż pomagać. Co więcej, wyszkolenie pełnej kadry dla Gripenów mogłoby zająć lata, a to oznacza, że początkowo maszyny służyłyby w ograniczonym zakresie.

Symbol wsparcia czy realna zmiana?

Nie da się ukryć, że deklaracja Szwecji ma przede wszystkim wymiar polityczny. To sygnał, że Zachód nie tylko myśli o bieżącej pomocy dla Ukrainy, ale też o odbudowie jej sił zbrojnych na długie lata. Choć Gripeny same w sobie nie odwrócą sytuacji na froncie, mogą stać się fundamentem przyszłego ukraińskiego lotnictwa zgodnego ze standardami NATO. Ich wprowadzenie byłoby także ciosem propagandowym dla Kremla – pokazem, że kolejne kraje Europy Północnej otwarcie stawiają na Kijów. Rosja, która do tej pory wyśmiewała dostawy zachodnich samolotów, musiałaby zmierzyć się z perspektywą przeciwnika dysponującego coraz bardziej zaawansowaną technologią.

Źródło: armyrecognition.com