Do końca 2020 r. Wielka Brytania pozostaje związana unijnym zharmonizowanym reżimem celnym. Od 2021 r. może sama określać stawki celne, przy czym przedstawione we wtorek stawki dotyczyć będą tylko handlu z tymi krajami, z którymi Londyn nie zawrze umowy o wolnym handlu. Rozmowy o takich umowach prowadzi obecnie z Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi i chce je zawrzeć przed końcem roku, a celem rządu Borisa Johnsona jest to, by do 2022 r. umowy o wolnym handlu obejmowały 80 proc. brytyjskiego handlu.

"Po raz pierwszy od 50 lat jesteśmy w stanie ustanowić własny reżim celny, który jest dopasowany do brytyjskiej gospodarki. Nasz nowy globalny reżim celny przyniesie korzyści brytyjskim konsumentom i gospodarstwom domowym poprzez ograniczenie biurokracji i zmniejszenie kosztów tysięcy produktów codziennego użytku. Dzięki temu prostemu podejściu wspieramy brytyjski przemysł i pomagamy przedsiębiorstwom przezwyciężyć bezprecedensowe wyzwania gospodarcze, jakie stwarza koronawirus" - oświadczyła minister handlu międzynarodowego Liz Truss.

Jak podkreślono, nowy system będzie znacznie prostszy niż unijny, bo eliminuje tysiące przypadków, gdy nieznacznie różniące się typy produktów obłożone są różnymi stawkami celnymi, a także automatycznie znosi wszystkie cła poniżej 2 proc., które są przede wszystkim obciążeniem biurokratycznym. Ponadto wartość cła będzie podawana w funtach, a nie w euro, co z punktu widzenia brytyjskich importerów eliminuje dodatkowe różnice kursowe.

Nowy reżim celny znosi cła na import produktów o wartości 62 miliardów funtów, z czego około 30 mld to import produktów używanych w produkcji, zaś reszta - produktów konsumenckich. Zniesione zostaną cła na takie produkty jak zmywarki do naczyń i zamrażarki, farby i śrubokręty, produkty sanitarne i tampony, niektóre produkty do gotowania czy choinki. To oznacza, że ich ceny mogą spaść o kilka procent.

Reklama

Pozostawione zostaną natomiast cła na obecnym poziomie na samochody, produkty rolne, takie jak wołowina, jagnięcina, drób czy masło, a także na większość produktów ceramicznych i szklanych, czyli w sektorach, w których zniesienie ceł mogłoby zaszkodzić brytyjskim producentom.

W efekcie tych zmian do ok. 60 proc. brytyjskiego importu będzie sprowadzanych bez cła lub po preferencyjnych stawkach, podczas gdy obecnie, w ramach zharmonizowanych unijnych stawek, jest to 47 proc.

>>> Czytaj też: Pandemia zmieni porządek w światowym handlu. Polska może sporo zyskać