Podczas lotu do Stanów Zjednoczonych brytyjski premier próbował bagatelizować opóźnienia w negocjacjach z amerykańską administracją twierdząc, że Biden ma dużo rzeczy do załatwienia (z ang. "a lot of fish to fry”). Johnson zasugerował także dziennikarzom Sky News, że nie spodziewa się zawarcia porozumienia przed kolejnymi wyborami powszechnymi w Wielkiej Brytanii, które mają się odbyć w 2024 roku.

Brak nadziei na szybkie dogadanie się w kwestii układu potwierdził również prezydent USA na początku spotkania z Johnsonem.

Jak informuje Bloomberg, ​​Wielka Brytania uznała, że administracja Bidena nie rozpocznie w najbliższym czasie rozmów na temat nowej umowy handlowej. Dlatego na kilka godzin przed spotkaniem Brytyjczycy znacząco zmienili swoją strategię i postanowili rozważać przystąpienie do istniejącej już umowy o wolnym handlu między USA, Meksykiem i Kanadą.

Negocjacyjne pole minowe

Reklama

W 2016 roku Johnson skrytykował ostrzeżenie ówczesnego prezydenta Baracka Obamy, że Wielka Brytania znajdzie się „na końcu kolejki” do umowy handlowej z USA, jeśli Londyn zdecyduje się wyjść z UE. Teraz Johnson pozostaje pod nieustającą polityczną presją z powodu brexitu. Musi udowodnić, że wywołanie największego w brytyjskiej polityce zagranicznej od 50 lat wstrząsu opłaciło się.

Niedotrzymanie kluczowej obietnicy brexitowej może się odbić potężną polityczną czkawką obecnemu premierowi Wielkiej Brytanii. Najprawdopodobniej wszelkie brytyjskie starania o przystąpienie do umowy USA-Meksyk-Kanada napotkają na poważne przeszkody proceduralne. Dla przeciętnego Brytyjczyka dołączenie do działającego w Ameryce Północnej paktu handlowego może świadczyć o próbie dogonienia UE, która ma odrębne umowy handlowe z Kanadą i Meksykiem.

Różne priorytety

„Nadal jesteśmy chętni do zawarcia umowy handlowej między USA a Wielką Brytanią” – powiedział dziennikarzom w Waszyngtonie rzecznik Johnsona, Max Blain. „To nadal jest naszym priorytetem”.

Urodzony w USA Johnson doskonale zdaje sobie sprawę z obsesji brytyjskich mediów na punkcie „specjalnego związku” między Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi, który w latach 80. został utrwalony przez Margaret Thatcher i Ronalda Reagana.

Relacje Johnsona z Bidenem trudno jednak uznać za harmonijne. Prezydent USA od dawna krytykuje sposób, w jaki Londyn kształtuje swoje stosunki z Irlandią Północną. Biden już wcześniej zapowiadał, że nie widzi szans na zawarcie umowy handlowej, jeśli brexit zaszkodzi kruchemu pokojowi w tym regionie.

Kolejne tarcia wywołało chaotyczne i dość niespodziewanie przyspieszone wycofywanie wojsk amerykańskich z Afganistanu pod koniec sierpnia. Napiętej relacji nie poprawiły nawet konsultacje z sojusznikami z NATO.

„Atomowe” światełko nadziei

Pewną odwilż w kontaktach Wielka Brytania – USA można było zaobserwować po zawarciu trójstronnego paktu AUKUS. Umowa dotycząca dostarczenia Australii atomowych okrętów podwodnych zbudowanych w oparciu o brytyjską i amerykańską technologię wzmocniła relacje oparte na interesach bezpieczeństwa obu krajów.

Przywódcy w trakcie spotkania poruszyli również kwestie Chin i Rosji. Zgodzili się podejść do kwestii stosunków z tymi państwami w oparciu o „wspólne wartości”, powiedziała strona brytyjska.

Ale to postęp w tworzeniu umowy handlowej - lub jego brak - prawdopodobnie odciśnie swoje piętno na odbiorze międzynarodowym podróży Johnsona do Stanów Zjednoczonych.