Zgodnie z tym, co już minionej nocy zapowiedziało jego biuro, Johnson ogłosił przekazanie Ukrainie kolejnych 6 tysięcy pocisków, co jest więcej niż podwojeniem dotychczasowej pomocy, choć wciąż nie wiadomo, jakie konkretnie będą to pociski. Ponadto Wielka Brytania przekaże 25 mln funtów na potrzeby ukraińskich sił zbrojnych. "

Nie będziemy stać z boku, w czasie gdy (prezydent Rosji Władimir) Putin wyładowuje swoją wściekłość na Ukrainie" - zapewnił premier.

Ale podkreślił, że to dopiero początek. "Musimy wspierać wolną i demokratyczną Ukrainę w dłuższej perspektywie. Przesłanie, jakie może odebrać Putin, jest następujące: Ukraina nie jest sama. Jesteśmy z mieszkańcami Kijowa, Mariupola, Lwowa i Doniecka. Jak powiedział sam prezydent (Ukrainy Wołodymyr) Zełenski, naród ukraiński musi zwyciężyć, a Putin musi ponieść porażkę - i poniesie" - mówił Johnson na konferencji prasowej w Brukseli po obu szczytach.

Ponownie jednak wykluczył możliwość, by NATO ustanowiło strefę zakazu lotów nad Ukrainą, gdyż jak wyjaśnił, wymagałoby to zestrzeliwania rosyjskich samolotów. "Żaden kraj w NATO nie zamierza tego zrobić" - podkreślił. Powiedział jednak, że NATO rozważa dostarczenie Ukrainie pocisków do obrony przed atakami z powietrza, a także przed wyrzutniami rakiet Grad.

Reklama

Johnson poinformował, że oprócz ogłoszonego już wcześniej podwojenia liczby brytyjskich wojsk w Estonii i Polsce, grupa brytyjskich żołnierzy zostanie wysłana do Bułgarii.

Zapytany o groźby Putina w sprawie użycia broni nuklearnej, Johnson odparł, że jest to "odwracanie uwagi" od tego, co się naprawdę dzieje, czyli "brutalnego ataku środkami konwencjonalnymi na niewinnych ludzi". "To, co robi Putin, jest katastrofalne w skutkach, jego inwazja na Ukrainę jest nieludzka i barbarzyńska, a sposób jej przeprowadzenia zmierza w kierunku zachowań, jakich nie widzieliśmy na kontynencie europejskim od 80 lat" - powiedział.

Brytyjski premier odniósł się też do wypowiedzi rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, który powiedział w czwartek, że Johnson jest "najbardziej aktywnym uczestnikiem wyścigu do bycia antyrosyjskim". Zapewnił, że "nie jest ani trochę antyrosyjski" i jest życzliwie nastawiony do narodu rosyjskiego, ale nie do Władimira Putina.