Oznacza to, że najprawdopodobniej będą miały miejsce duże opóźnienia w czasie kontroli paszportowej, imigracyjnej i celnej na wszystkich międzynarodowych lotniskach oraz w portach.

Reprezentujący urzędników związek zawodowy PCS poinformował w piątek, że w strajku wezmą też udział urzędnicy ministerstwa transportu oraz ministerstwa środowiska, żywności i spraw wiejskich. To z kolei wpłynie na takie sprawy jak przeprowadzanie egzaminów i wydawanie praw jazdy, obsługa i utrzymanie autostrad czy wypłaty świadczeń dla rolników.

Strajk ma się zacząć w połowie grudnia i potrwać miesiąc, przy czym część uczestników ma przerwać pracę na cały ten okres, zaś inni rotacyjnie, ale dokładny harmonogram ma zostać podany bliżej jego rozpoczęcia, by jak wyjaśnił sekretarz generalny PCS Mark Serwotka, dać rządowi jak najmniej czasu na wdrożenie procedur awaryjnych.

PCS domaga się podwyżki płac o 10 proc., wyższych emerytur, pewności zatrudnienia i rezygnacji z ogłoszonych w sierpniu cięć w odprawach dla zwalnianych pracowników. "Członkowie PCS są wściekli. Pomogli utrzymać ten kraj w ruchu w czasie pandemii, a w zamian zostali strasznie potraktowani przez ten rząd. Wobec inflacji, która jest teraz na poziomie 11,1 proc., jest nie do pomyślenia, że oczekuje się, aby musieli sobie jeszcze radzić z faktycznym cięciem płac" - powiedział Serwotka.

Reklama

W związku z rosnącymi kosztami życia, kolejne grupy zawodowe w Wielkiej Brytanii albo już przeprowadziło strajki, albo je zapowiedziało - m.in. pracownicy kolei, londyńskiego metra, pocztowcy, prawnicy sądowi, pielęgniarki, pracownicy portów przeładunkowych i wykładowcy akademiccy.

Z Londynu Bartłomiej Niedziński