Pomimo niedzielnej demonstracji przeciwko nowelizacji prawa ekstradycyjnego - ocenianej jako najliczniejszy protest w byłej brytyjskiej kolonii od przekazania jej Chinom w 1997 roku - lokalne władze ogłosiły, że nie zamierzają wycofać projektu.

W środę ustawą zajmą się posłowie lokalnego parlamentu – potwierdziła szefowa administracji Hongkongu Carrie Lam. Przewodniczący parlamentu Andrew Leung zapowiedział, że głosowanie nad przyjęciem projektu odbędzie się 20 czerwca.

Organizator niedzielnego marszu, Cywilny Front Praw Człowieka (CHRF), zapowiedział na środę kolejne protesty w pobliżu budynku parlamentu. Niezależnie od planów CHRF w mediach społecznościowych pojawiły się wezwania do rozpoczęcia demonstracji w tej okolicy już w nocy z wtorku na środę.

Poseł i przewodniczący Partii Demokratycznej Wu Chi-wai ocenił, że lekceważąc niedzielny protest szefowa administracji Hongkongu "straciła legitymację do rządzenia". "Wzywam ludzi, by wszelkimi dostępnymi sposobami sparaliżowali rząd" - powiedział Wu, cytowany przez portal Hong Kong Free Press.

Reklama

Nasilają się również wezwania do zorganizowania w środę strajku w całym mieście. Do takiego rozwiązania nawołują m.in. związkowcy z sektora transportu publicznego i lotnictwa cywilnego, nauczyciele, pracownicy socjalni i Konfederacja Związków Zawodowych – podała publiczna rozgłośnia RTHK.

Udział w strajku zapowiedziało co najmniej 4 tys. nauczycieli i 2 tys. firm, w większości małych sklepów, restauracji, księgarni i kawiarni, jak również ok. 100 organizacji artystycznych, w tym wiele komercyjnych galerii. Członkowie zarządu hongkońskiego oddziału grupy zrzeszającej pisarzy PEN International zamierzają w środę przeprowadzić 24-godzinny strajk głodowy.

Jeden ze związków zawodowych, zrzeszający ponad tysiąc kierowców autobusów, zapowiedział strajk włoski. W obwieszczeniu opublikowanym na Facebooku wezwał kierowców, aby nie przekraczali "bezpiecznej prędkości" 20-25 km/godz. i unikali wyprzedzania innych pojazdów.

Obawy w związku z nowelizacją prawa ekstradycyjnego wyrażały władze USA i Wielkiej Brytanii, a także działające w Hongkongu zagraniczne grupy biznesowe. Katolicka diecezja Hongkongu zaapelowała do władz, by nie wprowadzały nowelizacji "w pośpiechu".

Kontrowersje wśród Hongkończyków wynikają z braku zaufania do systemu prawnego w Chinach kontynentalnych. Wielu obawia się również, że Pekin będzie wykorzystać przepisy do ścigania krytyków absolutnej władzy Komunistycznej Partii Chin (KPCh).

Zwolennicy demokracji uznają umożliwienie transferu podejrzanych do Chin kontynentalnych za kolejny przykład erozji autonomii i swobód obywatelskich Hongkongu. Po przekazaniu komunistycznej ChRL rządzony jest on zgodnie z zasadą "jeden kraj, dwa systemy", która teoretycznie pozwala mu na zachowanie szerokiego zakresu autonomii.

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)