Hua oceniła na rutynowym briefingu prasowym w Pekinie, że nowe restrykcje są niezgodne z zasadami rynkowymi i doprowadzą do utraty miejsc pracy.

Amerykańska agencja celna ogłosiła w środę zakaz importu bawełny i produktów bawełnianych, wytworzonych przez Korpus Produkcji i Budowy w Sinciangu (XPCC) – potężną organizację paramilitarną i biznesową, utworzoną w 1954 roku w celu zasiedlenia zachodnich obszarów ChRL. W 2015 roku XPCC odpowiadał za 30 proc. chińskiej produkcji bawełny.

Według amerykańskich władz XPCC korzysta z pracy przymusowej Ujgurów – muzułmańskiej grupy etnicznej zamieszkującej Sinciang. Komunistyczne władze w Pekinie zaprzeczają, by w tym regionie zmuszano ludzi do pracy wbrew ich woli, a oskarżenia ze strony rządu USA określały jako „największe kłamstwa stulecia”.

„Tanie wyroby bawełniane, które być może kupujecie rodzinie i znajomym w okresie wręczania prezentów, jeśli pochodzą z Chin, mogły powstać w wyniku niewolniczej pracy w ramach jednego z najpoważniejszych pogwałceń praw człowieka, do jakich dochodzi dziś we współczesnym świecie” – powiedział na konferencji prasowej sekretarz Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego USA Kenneth Cuccinelli.

Reklama

Rzeczniczka MSZ w Pekinie zaprzeczyła tym oskarżeniom i zarzuciła amerykańskim politykom szerzenie zmyślonych informacji w celu powstrzymania wzrostu ChRL i chińskich firm. „Wszyscy pracownicy w Sinciangu sami wybierają sobie zajęcie i podpisują umowy o pracę z firmami zgodnie z zasadą równości i wolnej woli” – zapewniła.

Zakaz importu od XPCC to najnowsza z sankcji wprowadzonych przeciwko ChRL przez administrację prezydenta USA Donalda Trumpa. Według komentatorów najnowsze restrykcje mogą dodatkowo utrudnić prezydentowi elektowi Joe Bidenowi złagodzenie napięć w dwustronnych relacjach z Chinami.