Planując atak na Ukrainę, Putin sugerował się tym, że w 2014 r. mieszkańcy Krymu niemal nie sprzeciwili się rosyjskiej inwazji - zauważa Harari, dodając, że "z każdym mijającym dniem staje się jasne, że Putin przegrał ten zakład, a naród ukraiński stawia opór, jak tylko może, i zyskuje podziw świata".

"Rosjanie mogą dalej podbić całą Ukrainę, ale żeby wygrać wojnę, będą musieli utrzymać władzę, a uda się to tylko, jeśli Ukraińcy będą z nimi współpracować. Wydaje się to coraz mniej prawdopodobne. Każdy zniszczony rosyjski czołg i każdy zabity rosyjski żołnierz zwiększa odwagę Ukraińców do stawiania oporu. A każdy zabity Ukrainiec pogłębia nienawiść Ukraińców (do Rosjan - PAP)" - przekonuje izraelski historyk.

"Jeśli na akcie zgonu Imperium Rosyjskiego znajdzie się jedno nazwisko, to nie będzie nim Michaił Gorbaczow. Będzie to Władimir Putin. Gorbaczow zostawił Rosjan i Ukraińców w poczuciu braterstwa. Putin uczynił z nich wrogów, przypieczętowując w ten sposób, że naród ukraiński będzie się odtąd definiował jako antyrosyjski" - pisze Harari.

Joanna Baczała (PAP)

Reklama