Znany z konserwatywnych poglądów dziennikarz Masih Mohadżeri zwrócił się na łamach prorządowej gazety „Dżomhuri-je Eslami” z apelem do władz w Teheranie, by wycofali się ze wsparcia wojskowego dla Rosji. „Fakt, że zmieniliście swoje stanowisko, należy przyjąć za dobry znak. Nie zaprzeczacie już dostawom dronów do Rosji. Przyznajecie, że przekazaliście je przed wybuchem wojny w Europie. Teraz musicie jeszcze jasno powiedzieć, że nie udało wam się powstrzymać Moskwy przed wykorzystaniem irańskich bezzałogowców przeciwko Ukrainie” – napisał. To nie pierwszy raz, kiedy Mohadżeri staje przeciwko reżimowi. W październiku w ten sam sposób wzywał władze, by wysłuchały protestujących na ulicach obywateli i wprowadziły korekty do swojej polityki.
Zdaniem rządu w Kijowie Rosjanie nabyli dotychczas ok. 2400 dronów irańskiej produkcji. Rosjanie używają ich m.in. do ataków na elektrownie i infrastrukturę cywilną. Zdelegalizowana opozycyjna Organizacja Bojowników Ludowych Iranu (MeCh) twierdzi, że rosyjskie samoloty wojskowe co tydzień lądują na teherańskim lotnisku Mehrabad, a w sąsiedniej bazie wojskowej są załadowywane sprzętem służącym Rosjanom do walki z Ukrainą, w tym bezzałogowcami Szahed-136 i Mohadżer-6. Iran przez ponad dwa miesiące zaprzeczał, że do jakichkolwiek transakcji tego typu dochodziło. Dopiero w ubiegłą sobotę minister spraw zagranicznych Hosejn Amirabdollahian potwierdził, że Rosjanie faktycznie kupowali drony, ale – jego zdaniem – do transakcji doszło na kilka miesięcy przed 24 lutego, a liczba sprzedanych bezzałogowców była ograniczona.
– Jeśli zostanie udowodnione, że Rosja wykorzystała nasze drony na polu walki, Republika Islamska nie pozostanie obojętna – zapewnił Amirabdollahian. Zachód nie wierzy jednak w te tłumaczenia. – To nieprawda, że wysyłali Moskwie bezzałogowce tylko przed wojną. Dziesiątki trafiły tam latem, a na okupowanych terytoriach Ukrainy przebywa (irański – red.) personel wojskowy, który pomaga Rosjanom ich używać. Władze Iranu muszą zmienić politykę, a nie narrację – przekonywał wysłannik Waszyngtonu ds. Iranu Robert Malley. Do podobnych wniosków doszedł Mohadżeri. „Rząd Islamskiej Republiki Iranu powinien był przynajmniej zachęcać obie strony do zaprzestania walk i pomóc w negocjacjach, tworząc np. komitet mediacyjny.
Reklama