"Chodzi przede wszystkim o niemieckie okręty wojenne, które należą do najlepszych na świecie, a których pilnie potrzebujemy do solidnej obrony długiej linii brzegowej na Morzu Czarnym i Azowskim" - powiedział dpa ambasador Andrij Melnyk. "Istnieje równie ogromne zapotrzebowanie na najnowocześniejsze systemy obrony przeciwlotniczej, które produkują zwłaszcza niemieckie firmy zbrojeniowe" - dodał.

Ukraina od lat chce od Niemiec broni, aby móc odeprzeć ewentualny rosyjski atak. Starania są jak dotąd bez skutku. Kanclerz Olaf Scholz jednoznacznie odrzucił we wtorek propozycję Kijowa. "Od wielu lat niemiecki rząd federalny realizuje w tej kwestii jednolitą strategię, która zakłada m.in. nieeksportowanie śmiercionośnej broni" - powiedział Scholz. "Nie zmieniło się to wraz ze zmianą rządu, która nastąpiła w grudniu ubiegłego roku" - dodał.

Również minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock odrzuciła w poniedziałek podczas wizyty w Kijowie ten postulat, mówiąc, że stanowisko w sprawie dostaw broni i restrykcyjnej polityki eksportu broni jest zakorzenione również w niemieckiej historii.

Melnyk jest poirytowany tym rozumowaniem. "Fakt, że w Berlinie używają również kwestii odpowiedzialności historycznej jako argumentu za odrzuceniem pomocy wojskowej, jest zdumiewający" - powiedział.

Reklama

"Ta odpowiedzialność powinna dotyczyć właśnie narodu ukraińskiego, który stracił co najmniej osiem milionów istnień ludzkich w czasie niemieckiej nazistowskiej okupacji Ukrainy" - oświadczył ambasador. Szkoda, że "niemieckiemu społeczeństwu wciąż brakuje wyczucia w tej kwestii" - dodał.

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)