Putin prawdopodobnie będzie chciał wykorzystać zmobilizowanych żołnierzy na terytoriach okupowanych, ale „zniszczenie tych sił nie będzie dla nas trudne” – uważa Arestowycz. Jak szacuje, pierwsza fala mobilizacji to ok. 100 tysięcy nowych żołnierzy, wysłanych kilka dni po rekrutacji na front – słabo wyposażonych i bez podstawowego przeszkolenia.

„Myślę, że wielu z nich zginie. Niektórzy z nich już polegli w obwodzie charkowskim” – dodaje doradca prezydenta Zełenskiego.

Na terenach, które Putin chce zaanektować w wyniku pseudorefendów, Ukraina kontynuuje udaną ofensywę. „Prawie otoczyliśmy tam siły rosyjskie. Zatrzymaliśmy też rosyjską ofensywę pod Bachmutem” – mówi Arestowycz. Przewiduje też, że Putin wyśle dużo żołnierzy do obrony tego właśnie obszaru.

„(Putin) mógłby postawić ultimatum, mówiące, że broni terytorium Rosji, zagrozić nam taktyczną bronią jądrową. Ale myślę, że to tylko blef. Myślę, że chce po prostu poprawić swoją pozycję przetargową. Chcą nas przestraszyć i rozpocząć negocjacje” – ocenia doradca Zełenskiego. Jego zdaniem rosyjskie groźby użycia broni jądrowej „to atak informacyjny, a nie realne zagrożenie”.

Reklama

Jeśli chodzi o nowych rosyjskich rekrutów, mogło ich przez ostatnie kilka dni zginąć „dziesiątki”. „Są słabo wyposażeni, nie mają lekarstw i są uzbrojeni w zardzewiałe karabiny. W ogóle nie mają żadnego przeszkolenia, to straszne. To jak wysyłanie uczniów do walki z zawodowym bokserem” – ocenia Arestowycz.

„Zniszczyliśmy regularną armię rosyjską. Teraz oni chcą zmobilizować ludzi, by się bronić lub atakować. Rosjanie stracili 70 procent swojej armii, nie widzę zwycięskiej strategii dla Putina” – podkreśla doradca. Teraz Putin „będzie próbował bronić anektowanego terytorium i grozić nam taktyczną bronią jądrową. Może próbować sprowokować negocjacje, wykorzystując elektrownię atomową w Zaporożu lub grozić wysadzeniem ukraińskich linii gazowych” – przypuszcza Arestowycz.

„Nasz prezydent zapowiedział dzisiaj, że jeśli Putin zaanektuje nasze terytoria, nie będzie żadnych negocjacji. Finito. Przekonamy się o tym na polu bitwy” – podkreśla prezydencki doradca. Jak przypuszcza, wojna „nie potrwa dłużej, niż do lata 2023 roku”, chyba że zakończy się „nieoczekiwanie, jeśli coś się wydarzy w Moskwie”.

„Będziemy walczyć. Nie przestaniemy. Mentalnie już wygraliśmy, nawet (rosyjska) broń nuklearna nie może nas powstrzymać” – podsumował Arestowycz.

Marzena Szulc (PAP)