Przez wiele lat ukraiński sektor metalurgiczny był jednym z filarów, na których opierał się eksport, a w konsekwencji wpływy walutowe naszego sąsiada. Na skutek rosyjskiej agresji dziś ten filar został mocno nadwątlony.

Według danych Ukrmetalurhprom – organizacji reprezentującej działające nad Dnieprem firmy branży metalurgicznej – w 2021 r. dały one około 10 proc. ukraińskiego PKB i przypadało na nie 33 proc. eksportu, dzięki czemu sektor metalurgii przyniósł Ukrainie 22 mld dolarów wpływów walutowych. W branży zatrudnione było 130 tys. osób, a łącznie z sektorami powiązanymi odpowiadała ona za 530 tys. miejsc pracy i 9,4 proc. ogólnego funduszu płac.

Potężny spadek produkcji i eksportu

Po pierwszych ośmiu miesiącach tego roku, według danych Światowego Stowarzyszenia Stali Worldsteel, światowa branża metalurgiczna wyprodukowała 938,5 mln ton żeliwa, o 4,4 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2021 r. Ukraina odnotowała w tym samym czasie spadek produkcji aż o 64,4 proc i z wynikiem 5,15 mln ton uplasowała się na 14 miejscu wśród 40 krajów produkujących żeliwo. Dla porównania kolejny największy „spadkowicz” Turcja miała w tym samym czasie produkcję niższą o 12,5 proc. w stosunku do pierwszego półrocza 2021 r. Światowa produkcja stali sięgnęła w tym samym okresie 1253,89 mln ton, o 5,15 proc. mniej niż w analogicznym okresie zeszłego roku. Ukraińska metalurgia i tu odnotowała gigantyczny spadek – aż o 64,45 proc., wytwarzając zaledwie niespełna 5,19 mln ton, co dało jej 23 miejsce w gronie 64 krajów produkujących stal. Kolejna na liście największych „spadkowiczów” Hiszpania wyprodukowała o 15,54 proc. mniej niż w analogicznym okresie zeszłego roku.

Reklama

Dysproporcja pomiędzy wynikami produkcji ukraińskich przedsiębiorstw branży metalurgicznej a ich światowych konkurentów pokazuje jak wielkie szkody wyrządziła sektorowi metalurgicznemu Ukrainy rosyjska agresja. Szkody te przekładają się wprost na sytuację budżetu i całej gospodarki.

Spadek produkcji w połączeniu z problemami logistycznymi wywołanymi rosyjską blokadą ukraińskich portów morskich przełożyły się na obniżenie ukraińskiego eksportu, bo przekierowanie wywozu na transport kolejowy jest możliwe jedynie w ograniczonym zakresie. W rezultacie, po pierwszym półroczu według danych Państwowej Służby Celnej eksport metali zmniejszył się aż o 47,3 proc. a wpływy z niego sięgnęły 3,22 mld dolarów.

Zdaniem ukraińskiego ekonomisty Dmytra Horiunowa z Centrum Strategii Ekonomicznej, zmniejszenie przez Ukrainę eksportu metali to silne uderzenie w wyniki bilansu płatniczego naszego sąsiada, z konsekwencjami dla kursu hrywny, poziomu bezrobocia i konsumpcji.

Mariupol i nie tylko

Utrata przez Ukrainę kontroli nad zajętym przez wojsko rosyjskie Mariupolem i w konsekwencji nad Mariupolskim Kombinatem Metalurgicznym im. Illicza i zrujnowanym kombinatem Azowstal to potężny ubytek mocy produkcyjnych metalurgii całego kraju. Według danych Ukrmetalurhpromu powstawało tam bowiem aż 40 proc. ogółu produkcji ukraińskiej branży metalurgicznej.

Jednak to nie wszystko – jak wskazuje prezes Ukrmetalurhpromu Ołeksandr Kalenkow niemal wszystkie zakłady metalurgiczne Ukrainy od pierwszych dni wojny znalazły się na terenach, blisko których toczyły się walki i cały czas pozostaje aktualna groźba ich ostrzałów. W związku z tym w pierwszych miesiącach wojny ukraińskie kombinaty metalurgiczne praktycznie wstrzymały produkcję, pozostawiając piece na poziomie rozruchu technologicznego, by nie dopuścić do ich zniszczenia. Średnio wszystkie przedsiębiorstwa branży metalurgicznej pracują dziś na 20-25 proc. swoich możliwości.

Zdaniem Kalenkowa, zakłady metalurgiczne, znajdujące się na terenach kontrolowanych przez Ukrainę, mogłyby mimo wszystko zwiększyć produkcję, częściowo uzupełniając utratę Mariupola, gdyby nie było problemów z logistyką – z jednej strony z dowozem surowców niezbędnych do produkcji, a z drugiej z wywozem gotowej produkcji za granicę.

Dekoniunktura dodaje swoje

Problemy ukraińskich metalurgów to także w pewnej mierze skutek spadku koniunktury na światowym rynku. Po trwającym kilka miesięcy wzroście – ceny stali mocno spadły i w połowie roku były niższe niż na początku roku. Cena w czerwcu br. była od kilku, aż do kilkudziesięciu procent niższa niż 23 lutego – w zależności od asortymentu. Przykładowo, stal walcowana na gorąco dzień przed rozpoczęciem rosyjskiej agresji kosztowała 843 dolary za tonę, a w czerwcu jedynie 545 dolarów za tonę, cena stali zbrojeniowej spadła w tym samym czasie z 760 dolarów za tonę do 701 dolarów za tonę.

Sytuację branży ratuje nieco rynek wewnętrzny. O ile na początku wojny popyt zamarł i w marcu zamówienia na dostawy nowej produkcji nie przekraczały 35 proc. poziomu z analogicznego okresu 2021 r., o tyle z czasem sytuacja zaczęła się poprawiać i popyt z miesiąca na miesiąc rośnie. W sierpniu było to już 52 proc., a we wrześniu 74 proc. poziomu z 2021 r. Za wzrost popytu odpowiadają głównie firmy ze sfery produkcji i branży budowlanej. Stopniowa poprawa nie oznacza jednak powrotu do normalności, bo w sumie wskaźnik sprzedaży na rynku wewnętrznym za II i III kwartał sięgnął jedynie 41,5 proc. poziomu zeszłorocznego – wskazywał branżowy portal gmk.center.

Wołanie o pomoc

Pod koniec lipca ukraińscy metalurdzy skierowali do prezydenta Wołodymyra Zelenskiego list, w którym przedstawili problemy branży, apelując o pomoc w ich rozwiązaniu. Jednym ze sposobów miałoby być odgórne obniżenie taryf na przewozy koleją.

Jak przekonują przedstawiciele branży, ich problemy zaczęły się jeszcze przed wojną – w ciągu ostatniego roku znacząco zwiększyły się wydatki przedsiębiorstw na logistykę. To rezultat wzrostu taryf na kolejowe przewozy towarowe o 141 proc. dla rudy i koksu oraz o 70 proc. dla wyrobów metalowych. Trzeba jednak przyznać, że przez wiele lat taryfy te były zaniżone i państwowa kolej Ukrzaliznycja faktycznie dotowała oligarchów, którzy otrzymywali preferencyjne taryfy dzięki mniej lub bardziej jawnemu lobbingowi i wpływom politycznym. W 2012 r. ukraiński rząd przyznał preferencje oligarchom związanym z ekipą ówczesnego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, i jak szacowano w 2015 r. na niższych od rynkowych taryfach dla przedsiębiorstw branży metalurgicznej Ukrzaliznycja traciła rocznie 2 mld dolarów.

Metalurdzy chcieliby więc obniżenia taryf przewozowych państwowego przewoźnika kolejowego Ukrzaliznycy o 70 proc., a dodatkowo obniżenia ceny energii elektrycznej dla przedsiębiorstw branży metalurgicznej i czasowego skasowania renty za korzystanie ze złóż rud żelaza. Oczekiwali też na włączenie swojej produkcji do “korytarza morskiego” na wzór programu ONZ, jakim objęto wywóz zboża za granicę z ukraińskich portów. W warunkach, gdy cała ukraińska gospodarka na skutek wojny ledwo stoi na nogach i w sytuacji zmasowanych rosyjskich ataków na infrastrukturę, trudno ocenić te żądania inaczej niż jako oderwane od rzeczywistości.

Uciec z zyskiem za granicę

Pomysłem na utrzymanie wysokich dochodów mimo wojny było skoncentrowanie się przez kontrolujących sektor metalurgiczny oligarchów na wywozie rudy zamiast jej przetwarzania na miejscu. Pomysł z biznesowego punktu widzenia niezły, z punktu widzenia interesów Ukrainy jest fatalny. Masowe przenoszenie poza Ukrainę central sprzedażowych, do którego doszło już wiele lat temu, sprawia wyprowadzanie zysków za granicę przy pozostawieniu w zmagającym się z rosyjską agresją kraju wszystkich kosztów.

Reakcją rządu na takie działania była decyzja o wpisaniu do przyjętego planu odbudowy Ukrainy ze zniszczeń wojennych pomysłu pozbawienia wywożących rudę żelaza eksporterów prawa do zwrotu podatku VAT.

Michał Kozak