Stavridis podkreśla, że wraz z nadejściem zimy wojna na Ukrainie będzie miała dwa kluczowe wymiary: lądowy i powietrzny. „Na lądzie nadejście mokrej, deszczowej jesieni i surowej zimy doprowadzi do zmniejszenia liczby operacji. Zarówno Rosja, jak i Ukraina muszą odpocząć i wzmocnić swoje oddziały oraz naprawić sprzęt” – pisze Amerykanin. Przewiduje, że działania bojowe na lądzie mogą być wznowione późną zimą, kiedy zamarznięta ziemia da warunki dla wykorzystania ciężkiego sprzętu.

Były dowódca sił NATO w Europie zwraca też uwagę na problemy Rosji w związku niską motywacją żołnierzy i ucieczką do sąsiednich krajów setek tysięcy Rosjan w obawie przed poborem. „Putin uciekł się do wcielania do wojska przestępców, bezdomnych i pijaków zgarniętych z barów” – dodaje. Z kolei wyzwaniem stojącym przed Ukrainą nie jest motywacja, lecz znacznie mniejsza od rosyjskiej populacja.

„Przewaga w wojnie lądowej przypada stronie broniącej się. Teoria wojskowa mówi, że trzeba mieć przewagę trzy do jednego w ataku, aby pokonać dobrze okopaną obronę” – pisze Amerykanin. Biorąc też pod uwagę większą motywację i przewagę w zaopatrzeniu dzięki stałym dostawom z Zachodu „wolałbym mieć ich (Ukraińców – PAP) układ kart” – dodaje.

Jednak sytuacja w powietrzu wygląda inaczej, tu przewagę mają Rosjanie – zauważa Stavridis. Podkreśla, że Kreml dysponuje większymi siłami powietrznymi, które w dodatku nabrały doświadczenia w Syrii. Według admirała Putin chce powtórzyć na Ukrainie taktykę skutecznych nalotów dywanowych z Syrii.

Reklama

„Nowym generałem wyznaczonym do nadzorowania wojny na Ukrainie jest dowódca rosyjskich sił powietrznych, człowiek znany z okrucieństw w Syrii. Strategia jest prosta: zrównać z ziemią ukraińską sieć elektryczną i system dystrybucji wody, aby złamać morale społeczeństwa” – pisze admirał.

Putin wciąż ma mnóstwo gromadzonych od dziesięcioleci niekierowanych pocisków (ang. dumb bombs), które może użyć wobec wyczerpywania się zapasów pocisków precyzyjnych – podkreśla Stavridis. Według niego scenariusz z ich wykorzystaniem jest coraz bardziej prawdopodobny, dlatego Zachód musi zwiększyć wsparcie dla ukraińskiej obrony powietrznej.

Nie będzie to jednak prawdopodobnie wprowadzenie NATO-wskiej strefy zakazu lotów nad Ukrainą, o co zabiega Wołodymyr Zełenski, a raczej wysokiej klasy systemy rakietowe, takie jak Iron Dome, Patriot i być może myśliwce taktyczne – zaznacza Amerykanin. Dlatego też przywódcy państw NATO mają powracać do pomysłu przekazania Ukrainie myśliwców MiG-29. „Bez takich działań wojna powietrzna nadal będzie się toczyć na korzyść Putina” – dodaje.

„Z wojną lądową faworyzującą Ukrainę i brutalną wojną powietrzną faworyzującą Rosję, najlepszą opcją dla Zachodu będzie znaczne zwiększenie pomocy dla Ukrainy w zakresie wojny powietrznej” – konkluduje amerykański admirał. Podkreśla też, że kroki te w połączeniu z dotychczasowymi sukcesami sił ukraińskich mogą zmusić Kreml do negocjacji, być może już wiosną.(PAP)