Czwartkowe brytyjskie gazety z irytacją piszą o propozycji wydłużenia okresu przejściowego po wyjściu W. Brytanii z UE i wyrażają frustrację z powodu braku postępu w negocjacjach o Brexicie. Według "Daily Mail" sytuacja jest jak z filmu "Dzień Świstaka".

Według relacji przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Antoniego Tajaniego, brytyjska premier Theresa May miała przed środową kolacją unijnych liderów powiedzieć, że Wielka Brytania jest gotowa rozważyć przedłużenie 21-miesięcznego okresu przejściowego, który ma się rozpocząć od momentu wyjścia z UE o północy 29 marca 2019 roku.

W tym okresie wszystkie dotychczasowe zasady, w tym dotyczące swobody przepływu osób, byłyby nadal wiążące dla rządu w Londynie, który jednak straciłby prawo głosu w Radzie Europejskiej. Wielka Brytania nie miałaby także reprezentacji w Parlamencie Europejskim.

Jego wydłużenie dałoby obu stronom więcej czasu na wynegocjowanie porozumienia w sprawie przyszłych relacji, co pozwoliłoby na uniknięcie powrotu tzw. twardej granicy między wchodzącą w skład Zjednoczonego Królestwa Irlandią Północną a Irlandią, która jest państwem członkowskim UE.

Eurosceptyczny dziennik "Daily Mail" pyta z niedowierzaniem na pierwszej stronie czwartkowego wydania: "JESZCZE JEDEN rok w próżni?".

Reklama

Gazeta przyznała jednak w komentarzu, że "choć puryści mogą być oburzeni myślą o kolejnych 12 miesiącach, w których będziemy związani unijnymi przepisami, to pragmatycy mogą przyznać, że danie sobie więcej czasu na rozwiązanie tej kluczowej kwestii może być rozsądne".

"Biorąc pod uwagę pozostające trudności i to, że stawką jest los 500 milionów Europejczyków, w tym Brytyjczyków, nie możemy sobie pozwolić na to, aby spaść z klifu bez porozumienia tylko po to, żeby wypełnić jakiś termin" - argumentowano.

Jak podkreślono, "jest jednak absolutnie kluczowe, aby jakikolwiek dodatkowy czas był wykorzystany w najlepszy możliwy sposób, z przygotowaniami obejmującymi każdy scenariusz dla każdego sektora naszej gospodarki".

"Zapewniano nas, że Brexit będzie prosty, ale każdy kolejny szczyt niczym z Dnia Świstaka udowadnia, że wcale tak nie jest" - zaznaczono, odwołując się do słynnej komedii z 1993 roku, w której główny bohater utknął w jednym dniu, który codziennie przeżywa od nowa.

Jednocześnie "Daily Mail" z niepokojem opisuje opublikowane w środę wstępne propozycje francuskiego parlamentu dotyczące nowych przepisów związanych z wyjściem Wielkiej Brytanii z UE. Zgodnie z projektem Brytyjczycy mieszkający we Francji staliby się nielegalnymi imigrantami i powinni aplikować o prawo stałego pobytu oraz pozwolenie na pracę, a przyszli turyści i migranci musieliby ubiegać się o wizy wjazdowe.

Ostrzejsze stanowisko w sprawie środowego szczytu zajmuje tabloid "The Sun", który zwrócił się bezpośrednio do Theresy May, pisząc, że "nadszedł czas, aby powiedzieć: +nie+".

"Propozycja, abyśmy byli zniewoleni przez Unię Europejską przez kolejny rok (...) jest oburzającym pomysłem bez żadnych szans na realizację. Zrobiliśmy już zbyt wiele ustępstw, a premier May nie może zaproponować więcej niż nadmiernie hojna propozycja z Chequers. Ten ostatni podstęp (ze strony UE) jest obelżywy i (szefowa rządu) musi to odrzucić" - oceniono.

Dziennik podkreślił, że Wielka Brytania "postawiłby się w niedorzecznej sytuacji, gdy po tym, jak w czerwcu 2016 roku zagłosowaliśmy za wyjściem z UE, a będziemy nadal związani brukselskimi zasadami co najmniej do grudnia 2021 roku".

Jak zastrzeżono, "to oznacza zachowanie swobody przepływu osób, kolejne dziewięć miliardów publicznych pieniędzy trafiających do unijnej kasy i brak głosu przy stole w jakiekolwiek sprawie".

"Theresa May igra z ogniem przez sam fakt rozważania tej propozycji. Dopóki nie poda nam daty, kiedy opuścimy UE i wszystkie istotne instytucje, nie może twierdzić, że zrealizowała wolę wyrażoną w referendum. A więc, pani premier, kiedy odzyskamy kontrolę?" - napisano, odwołując się do głównego hasła kampanii referendalnej z 2016 roku.

Bardziej stonowany jest w komentarzach centrowy dziennik "The Times", który jednak twierdzi, że propozycja przedłużenia okresu przejściowego "z pewnością wywoła wściekłość zwolenników Brexitu w Partii Konserwatywnej i może utrudnić przegłosowanie jakiegokolwiek porozumienia w Izbie Gmin".

Jak podkreślono, "nie wydaje się, żeby to zaimponowało także liderom pozostałych 27 państw członkowskich UE", którzy ocenili w środę, że nie wykonano wystarczającego postępu w negocjacjach.

Rozmowy w sprawie wyjścia Wielkiej Brytanii z UE trwają od maja 2017 roku. Bruksela chce je zakończyć jak najwcześniej, by mieć czas na zaakceptowanie porozumienia przez Parlament Europejski i Radę UE. Musi to nastąpić przed Brexitem, który nastąpi 29 marca 2019 roku. Dłużej niż po stronie unijnej zatwierdzanie umowy może zająć brytyjskiemu parlamentowi. Już teraz polityczne kłopoty, zwłaszcza silny opór frakcji eurosceptycznej, są wskazywane jako główna przeszkoda w zawarciu porozumienia z UE.

>>> Czytaj też: Francja przygotowuje się na twardy Brexit. Władze rozpoczęły nabór celników