Gdy 11 września 2001 r. samoloty porwane przez terrorystów Al-Kaidy wbijały się w nowojorskie wieże WTC, runął nie tylko mit niezwyciężonego USA. Wielu potraktowało to także jako kres mrzonek o końcu historii – miał się on pojawić po upadku komunizmu i objawiać rozkwitem liberalnej demokracji. Taką tezę postawił Francis Fukuyama w 1989 r.
Choć wiele osób krytycznie oceniało myśl amerykańskiego politologa, to jednak przez dekadę można się było łudzić, że ideologia Zachodu pokojowo rozlewa się na świat. Czego dowodem były malejące budżety obronne. W latach 1985–1989, u końca zimnej wojny, wydatki zbrojeniowe USA stanowiły 6 proc. PKB. Ale już w kolejnej pięciolatce było to średnio 4,7 proc., a w latach 1995–1999 „tylko” 3,3 proc. PKB. Choć to i tak wskaźniki nieosiągalne dla większości krajów Europy, to jednak zmniejszenie nakładów było kolosalne.
Można to nazywać przerwą strategiczną, można tłumaczyć specyfiką świata jednobiegunowego, w którym USA nie miały konkurenta. W tamtym czasie Rosja wciąż tkwiła w szoku po rozpadzie ZSRR, Chiny trwały od kilku wieków w letargu, a Osama bin Laden dopiero przygotowywał swoją organizację do najbardziej spektakularnych akcji. W wydatkach na obronność moment odprężenia politycznego był widoczny – w 2000 r. USA wydały na wojsko „zaledwie” 2,9 proc. PKB. Ale dziesięć lat i dwie wojny później wydatki Waszyngtonu na obronność znów urosły do prawie 4,5 proc. PKB. Biorąc pod uwagę rozwój gospodarczy, nominalnie zwiększyły się o ok. 300 – do ok. 600 mld dol. To kwoty dla innych krajów nieosiągalne. Dla porównania: przed pandemią wydatki całego budżetu Polski miały nie przekroczyć 435 mld zł.
Wkrótce później Waszyngton dostrzegł potęgę Chin i w 2012 r. w wytycznych do Strategii Bezpieczeństwa Narodowego (w Stanach inaczej niż w Polsce ten dokument jest traktowany poważnie) znalazło się stwierdzenie: „Podczas gdy siły zbrojne USA będą nadal wnosić wkład do bezpieczeństwa w skali globalnej, z konieczności dokonamy przesunięć w kierunku regionu Azji i Pacyfiku”. Dwa lata później o „zwrocie ku Azji” otwarcie mówił już prezydent Barack Obama. I choć po 2013 r. nastąpiło obniżenia wydatków wojskowych, to nie spadły one poniżej 3,3 proc. PKB, zaś w 2020 r. znów wynoszą prawie 4 proc. PKB.
Reklama

Treść całego artykułu można przeczytać w piątkowym wydaniu Dziennika Gazety prawnej oraz w eDGP.