4 marca liderzy dwóch europejskich państw polecieli do Izraela. Wizyta ta powinna zaniepokoić euroentuzjastów i spodobać się eurosceptykom. Ani austriacki kanclerz Sebastian Kurz, ani duński premier Mette Frederiksen nie powie tego głośno, ale obaj tracą wiarę w zdolność Unii Europejskiej do przeprowadzenia wystarczająco szybkiego procesu szczepień. Dlatego obaj przywódcy zdecydowali się na rozmowy z premierem Benjaminem Netanjahu o sposobach, które pozwolą na przyspieszenie szczepień Austriaków i Duńczyków. Izrael bowiem jest dziś w światowej czołówce jeśli chodzi o zaawansowanie procesu szczepień przeciw Covid-19.
Polityka ws. szczepień przeciw Covid-19
Obecnie nie jest żadną tajemnicą, że Unia Europejska narobiła bałaganu jeśli chodzi o swoją kampanię pozyskiwania i dystrybucji szczepionek przeciw Covid-19. Gorzką ironią całej sytuacji jest to, że Bruksela przejęła w tym zakresie inicjatywę od państw narodowych właśnie po to, aby zrekompensować swoje wcześniejsze niepowodzenia.
Na wiosnę rok temu, gdy pandemia rozlewała się po krajach Wspólnoty, państwa członkowskie w pierwszym odruchu postawiły na perspektywę krajową i interes narodowy. Dawne nawoływania o solidarność okazały się mało słyszalne. Państwa Europy czasowo zawiesiły dzielenie się maseczkami i sprzętem medycznym oraz zdecydowały się na zamknięcie granic. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen przyznała później, że Wspólnota znalazła się na skraju przepaści – przepaści będącej rozpadem UE.
W tamtym czasie należałem do osób, które pytały, czy Unia Europejska ma przed sobą przyszłość – zarówno jako konstrukt polityczny, jak i inspirująca idea. Odpowiedź ze strony eurokratów była taka sama, jak od lat 50. XX wieku: Europa zawsze usiłowała przebrnąć przez rożne koleiny i później w odpowiedzi na każdy kryzys wchodziła na nowe poziomy integracji
Dowodem tego „europtymizmu” miała być wspomniana wcześniej wiodąca rola Unii w procesie pozyskiwania i dystrybucji szczepionek. Decydując się na przekazanie Brukseli pałeczki w zarządzaniu szczepionkami, Wspólnota była zdeterminowana, aby udowodnić, że multilateralizm i współpraca są lepsze niż nacjonalizm – przynajmniej w ramach Unii Europejskiej.
Zamiast tego jednak eurokraci nieświadomie odegrali coś w rodzaju parodii Brukseli. Otóż Unia była zbyt wolna w podpisywaniu umów i nieśmiała w targowaniu się. Europejskim regulatorom zajęło zbyt dużo czasu zatwierdzanie szczepionek, które pojawiły się na rynku, w tym szczepionek europejskich. Wszystko to w przeciwieństwie do Wielkiej Brytanii. Nie powinno nikogo dziwić, że Londyn miał okazję do poczucia schadenfreude – pewnie bowiem słyszeliście, że Brytyjczycy niedawno opuścili Unię Europejską.
Działania UE w sprawie szczepionek miały wzmocnić siły dośrodkowe we Wspólnocie, ale stało się odwrotnie – na znaczeniu zyskał trend odśrodkowy. W efekcie Słowacja na własną rękę zamawia szczepionki z Rosji, Polska chce pozyskać preparat z Chin, zaś Węgry rozmawiają zarówno z Rosją, jak i Chinami (żaden z tych preparatów nie został zatwierdzony przez UE). Sam premier Węgier Wiktor Orban został zaszczepiony chińskim preparatem Sinopharm. Na tym tle wizyta kanclerza Austrii i premiera Danii w Izraelu wydaje się czymś bardzo subtelnym.
Wysoka cena za Fundusz Odbudowy
Kolejny dowód eurooptymistów, który miał przemawiać za tezą o integracji poprzez kryzysy, również stracił swoją wagę. Chodzi o Fundusz Odbudowy (Next Generation EU). To wart 750 mld euro pakiet naprawczy, wspólnie finansowany przez wszystkie państwa Wspólnoty i administrowany przez Brukselę, który poprzez granty i kredyty miał trafić do państw UE. Środki z Funduszu miały być przeznaczone szczególnie na pomoc Hiszpanii i Włochom, które w największym stopniu zostały poszkodowane przez pandemię Covid-19.
Ten jednorazowy środek awaryjny, jakim jest Fundusz Odbudowy, miał być wyrazem europejskiej solidarności. Euroentuzjaści mają nadzieję, że z czasem może przysłużyć się do powstania unii fiskalnej, co potwierdzałoby ich tezę o integracji poprzez kryzysy.
Tymczasem problem z programem Next Generation EU polega na tym, że cena za powstanie Funduszu jest bardzo wysoka. Otóż aby uzyskać zgodę na Fundusz Odbudowy, Unia Europejska musiała zmierzyć się z groźbami zawetowania tego programu przez Węgry i Polskę – europejskie czarne owce. Państwa te sprzeciwiały się powiązaniu środków z Funduszu z przestrzeganiem zasad praworządności, o których łamanie są oskarżani.
Unia rozwiązała ten problem, jak to często bywa, złagodzeniem środków dyscyplinujących. Orban zaś, daleki od poczucia bycia ukaranym, staje się coraz bardziej autokratyczny i zarozumiały. W tym tygodniu węgierski premier wycofał swoją partię Fidesz z grupy Europejskiej Partii Ludowej w Parlamencie Europejskim, zabezpieczając się na wypadek zewnętrznych prób wykluczenia jego grupy.
Niszczenie demokratycznych zasad w Unii Europejskiej jest jej największym zagrożeniem wewnętrznym, nawet większym niż recesja. Jak powiedział mi historyk Timothy Garton Ash, to zagrożenie ma charakter „egzystencjalny”.
Unia Europejska potwierdziła w procesie negocjacji programu Next Generation EU, że jest bezsilna jeśli chodzi o obronę liberalnych standardów i tak samo bezsilna w powstrzymywaniu państw członkowskich w odpływaniu od UE i oddalaniu się od siebie.
Polityka wobec Nord Stream 2
Weźmy też pod uwagę politykę zagraniczną. Unia Europejska znajduje się obecnie na najniższym poziomie od czasów zimnej wojny jeśli chodzi o jej relacje z Rosją. Wspólnota dodatkowo przygotowuje się do nowej rundy bezzębnych sankcji. Ale tym razem to Niemcy, niezależnie od sprzeciwu innych państw członkowskich oraz Parlamentu Europejskiego, nalegają na ukończenie strategicznego gazociągu Nord Stream 2, łączącego je z Rosją. Narodowe egotyzmy sabotują wiarygodność dyplomacji Unii Europejskiej.
UE nie rozwiązuje kryzysów, ale umie je przetrwać
tym miejscu można odpowiedzieć euroentuzjastom. Otóż tak naprawdę Unia Europejska nie rozwija się poprzez kryzysy, ponieważ wcale ich nie rozwiązuje. Unia jest w stanie jedynie je przetrwać. Przetrwała już bowiem kryzys strefy euro 10 lat temu, ale nie ukończyła niezbędnych reform, w tym reformy unii fiskalnej, bankowej i reformy rynków kapitałowych, które w przyszłości pozwoliłyby Wspólnocie zapobiec kolejnemu kryzysowi euro. Unia przetrwała także kryzys uchodźczy z lata 2015-2016, ale bez przeprowadzenia znaczących reform europejskich polityk migracyjnych.
Od początku lat 50. XX wieku, integracja europejska zawsze leżała w samym sercu wizji, która miała rozwiązać problem europejskich sporów, szczególnie dawnych wrogości pomiędzy takimi państwami, jak Francja i Niemcy. W tym sensie – jako projekt pokojowy – Unia Europejska okazała się sukcesem.
Ale po drodze Wspólnota nie przekształciła się w to, co francuski prezydent Emmanuel Macron nazwał „Europą, która chroni”. Unia Europejska nie może w wiarygodny sposób bronić swoich obywateli przed zewnętrznymi zagrożeniami, w tym przed wyzwaniami wojskowymi choćby ze strony Rosji, a także nie może chronić przed zagrożeniami epidemiologicznymi, bez względu na to, gdzie się pojawią.
Dla przywódców państw europejskich taka sytuacja to prawdziwe wyzwanie. Jeśli bowiem zaczną podejmować niezależne kroki, czy to samodzielnie, czy z państwami trzecimi, aby chronić swoich obywateli, to wówczas ryzykują, że pozbawienie UE znaczenia stanie się samospełniającą się przepowiednią. Z drugiej strony, gdyby w obliczu niepowodzenia europejskiego planu A nie przygotowali swojego planu B, wykazaliby się zaniedbaniem.
Wizyta duńskiego premiera Mette Frederiksena i austriackiego kanclerza Sebastian Kurza w Izraelu spowoduje pewne kontrowersje w Brukseli. Ale gdybym był na ich miejscu, to zrobiłbym to samo.