Niższa izba holenderskiego parlamentu (Tweede Kamer) otrzymała pod koniec grudnia 2019 r. odpowiedź od ministra spraw zagranicznych Stefa Bloka na pytanie dotyczące kontaktów bilateralnych z Rosją. Nie padło jednak ani jedno słowo o oficjalnej grupie roboczej, która kilka tygodni później odbyła w Moskwie zaplanowane spotkania - pisał Follow the Money.

Mimo przedstawianych posłom zapewnień Ruttego, że rozmowy były "swobodną wymianą poglądów", w rzeczywistości wysocy urzędnicy ministerstw gospodarki i spraw zagranicznych omawiali w Moskwie sprawę budowy NS2 - zaznacza portal. Spotkania odbywały się za pośrednictwem tzw. Wspólnej Grupy Roboczej ds. Energii.

Zrzeszający dziennikarzy śledczych portal informował w marcu br., że w 2017 r. holenderski rząd wznowił zakulisowe kontakty dyplomatyczne z Rosją. Po zestrzeleniu w 2014 r. przez prorosyjskich separatystów nad wschodnią Ukrainą malezyjskiego samolotu, którym podróżowali w większości Holendrzy, rząd w Hadze zamroził stosunki dyplomatyczne i handlowe z Rosją.

W poniedziałek posłowie pozostających w opozycji Partii Socjalistycznej (SP), Partii Pracy (PvdA) i Zielonej Lewicy (GL) złożyli na ręce przewodniczącej Tweede Kamer Very Bergkamp formalny wniosek o zwołanie pilnej debaty w tej sprawie.

Reklama

Holenderskie media przypominają, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej obawiają się, że Rosja poprzez NS2 ominie sieć gazową na Ukrainie i w Polsce, przez co "kraje te staną się bardziej podatne na rosyjskie kaprysy". Kraje regionu boją się również, że Rosja będzie korzystać ze swojej silniejszej pozycji na rynku energetycznym, by wykorzystywać dostawy surowców jako broń polityczną - przypominają media w Holandii.

W projekcie Nord Stream 2 uczestniczą holenderskie firmy, m.in. Boskalis, Van Oord i Shell.

Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)