Jak na razie pomysł zakazu poparł Parlament Europejski. Kolejny krok to negocjacje na szczeblu Rady UE, do których ma dojść na najbliższym szczycie rozpoczynającym się w czwartek, 23 czerwca.

Jak przypomina „Spiegel”, FDP od dawna było temu pomysłowi przeciwne. Jednak tym razem pełniący obowiązki ministra finansów Christian Lindner, otwarcie stwierdził, że liberałowie nie zgodzą się na europejską propozycję.

Lindner przekonuje, że samochody z silnikami spalinowymi będą przez dłuższy czas sprzedawane na innych kontynentach, co postawi europejskich producentów w niekorzystnej sytuacji.

„Spiegel” zauważa, że liberałowie i Zieloni „nigdy tak naprawdę nie doszli do porozumienia w sprawie silnika spalinowego i najwyraźniej przez wiele miesięcy nie rozmawiali ze sobą w tej sprawie, (...) spór zdaje się narastać".

Reklama

„Stanowisko Niemiec staje się ważnym sygnałem także do innych krajów. Jeszcze do wtorku wydawało się, że była wyraźna aprobata dla propozycji UE. Od miesięcy zakładano, że rząd federalny poprze propozycję zakazu dla silników spalinowych” – zauważa magazyn.

"Spiegel" podkreśla, że tak naprawdę to nie data niepokoi liberałów, ale wykluczenie pewnych technologii, takich jak e-paliwa. Magazyn wyjaśnia, że e-paliwa, produkowane w sposób neutralny dla klimatu, uważane są za „ostatnią nadzieję dla silnika spalinowego”.

Obecnie „stosowanie e-paliw w samochodach nie ma sensu ekonomicznego ani ekologicznego. Minister finansów Lindner spodziewa się jednak, że pomimo przejścia na elektromobilność nadal będą istnieć nisze dla silnika spalinowego” – dodaje „Spiegel” i zastanawia się, czy FDP nie robi w ten sposób ukłonu dla swoich wyborców, ponieważ „e-paliwa w samochodach osobowych mogą najprawdopodobniej mieć przyszłość w drogich samochodach sportowych, których kierowcy nie stroniliby od ekstremalnie drogich paliw”.

Dlatego FDP chce „wprowadzić e-paliwa tylnymi drzwiami”, a tym samym „uratować silnik spalinowy w Brukseli” – podsumowuje „Spiegel”.(PAP)