Rządowe plany wciąż zakładają wyłączenie z końcem bieżącego roku trzech ostatnich pracujących w Niemczech elektrowni jądrowych. Jednak wobec trudnej sytuacji energetycznej, spowodowanej znacznym zmniejszeniem dostaw gazu przez rosyjski Gazprom, nawet wśród polityków Zielonych słychać wezwania do „maksimum pragmatyzmu”.

„Nasi wyborcy wiedzą, że w tej kryzysowej sytuacji jesteśmy odpowiedzialni za utrzymanie stabilnych dostaw energii na zimę” – oświadczył ekspert ds. gospodarki Zielonych, Dieter Janecek.

Jak komentuje na łamach poniedziałkowego wydania dziennika „Bild” premier Bawarii Markus Soeder (CSU), rząd powinien jak najszybciej podjąć wiążącą decyzję w sprawie energii jądrowej, zamiast przyjmować „tymczasowe rozwiązania na dwa miesiące”. Jego zdaniem elektrownie powinny pracować przynajmniej do 2024 roku.

Jeszcze dalej idzie szef Związku Pracodawców Przemysłu Ciężkiego Stefan Wolf, którego uważa, że konieczna jest „debata na temat budowy nowych elektrowni jądrowych”.

Reklama

Jak podkreśla „Bild”, w kraju narasta strach przed brakiem prądu, „Tylko w pierwszej połowie roku Niemcy kupili 600 tys. termowentylatorów – za dużo na sieć energetyczną” – pisze gazeta. „Musimy uważać, aby nie popaść w blackout na dużą skalę” – przestrzega Martin Kleimaier, dyrektor Departamentu Wytwarzania i Magazynowania Energii Elektrycznej w stowarzyszeniu VDE.

Minister środowiska RFN Steffi Lemke (Zieloni), wcześniej sprzeciwiająca się elektrowniom atomowym, nie wyklucza już przedłużenia ich pracy – podkreśla „Bild”.

mszu/ ap/