Minister Rzeczkowska przyznała, że polska gospodarka i finanse publiczne „dość mocno odczuwają skutki inflacji i kryzysu energetycznego”. „W przyszłym roku spodziewamy się wzrostu produktu krajowego brutto o 1,7 proc., może nieco mniej. Zakładamy też inflację na poziomie 9,8 proc. w 2023 roku. Mamy nadzieję, że obędzie się bez kolejnych wstrząsów dla gospodarki” - powiedziała.

Myślimy już o Ukrainie jako członku UE

Jak poinformowała, walka rządu z kryzysem energetycznym, w tym pomoc finansowa dla gospodarstw domowych i instytucji takich jak szkoły i szpitale, kosztuje budżet nieco ponad 40 mld zł (równowartość 8,6 mld euro).

Reklama

„Na przyszły rok planujemy deficyt budżetowy na poziomie 4,6 proc. I czekamy, aby zobaczyć, co UE zrobi w sprawie cen gazu” – wyjaśniła minister, przypominając że „z powodu sporu o praworządność, reformę sądownictwa i wolność mediów, KE blokuje nadal 24 mld euro dotacji i 12 mld euro tanich pożyczek z funduszu odbudowy”.

„W budżecie na 2023 rok uwzględniliśmy już pieniądze z UE, ponieważ powinniśmy je otrzymać. Podejmujemy wszystkie konieczne kroki, aby osiągnąć porozumienie z KE. Jesteśmy już bliscy tego” – stwierdziła minister, podkreślając, że polski rząd jest na dobrej drodze do rozwiązania problemu z Brukselą.

Realizujemy projekty, które uznaliśmy za najpilniejsze

„Nie czekamy na pieniądze. Obecnie realizujemy projekty, które uznaliśmy za najpilniejsze. Powołaliśmy w tym celu Polski Fundusz Rozwoju, pieniądze płyną od firm, spłacających otrzymaną wcześniej pomoc w związku z pandemią koronawirusa. Te projekty są bardzo istotne dla Polski, ponieważ większość z nich służy zielonej transformacji i cyfryzacji, które stały się jeszcze ważniejsze od czasu wojny w Ukrainie i kryzysu energetycznego” – wyjaśniła minister Rzeczkowska. „Wstępnie finansujemy to ze środków Funduszu Rozwoju, pracując nad porozumieniem w dialogu z Komisją Europejską” - dodała.

Minister oznajmiła, że "ma nadzieję” na uwolnienie przez Brukselę w przyszłym roku zamrożonych miliardów dla Polski. Wyraziła też przekonanie, że „pieniądze trafią do Polski, bo odrobiła ona pracę domową”.

W ocenie Rzeczkowskiej, wsparcie Ukrainy przez Polskę pochłonęło już 7,2 mld euro. Przeznaczono je na „przyjęcie dużej liczby uchodźców z Ukrainy, udzielanie pomocy wojskowej” oraz pomoc mieszkańcom Ukrainy w przetrwaniu zimy.

Odbudowa Ukrainy za zamrożone rosyjskie fundusze

Minister opowiedziała się za utworzeniem międzynarodowej platformy współpracy, w ramach której koordynowano by wsparcie na rzecz odbudowy Ukrainy, gdzie wiodącą rolę powinny odgrywać UE i Ukraina. „Jeżeli chodzi o odbudowę Ukrainy, to myślimy już o Ukrainie jako członku UE” – podkreśliła.

Do sfinansowania odbudowy Ukrainy należałoby jej zdaniem wykorzystać także zamrożone na Zachodzie rosyjskie fundusze – jest to kwota szacowana na ok. 350 mld dolarów. „Chodzi więc o całkiem sporą kwotę. Oczywiście istnieją pewne problemy prawne, ale myślę, że są one do rozwiązania” – oceniła polska minister finansów. Podkreśliła też, że „Polska ma naprawdę dużą rolę do odegrania, aby pomóc Ukrainie odbudować się oraz stać się członkiem UE”.

„Polska zawsze pomagała Ukrainie w transformacji. (…) Polskie firmy są gotowe do odbudowy dróg, mostów, osiedli mieszkaniowych i sieci energetycznych. Nasze firmy wiedzą, jak robić interesy na Ukrainie. I są gotowe do powrotu. Nawet teraz są otwarte na inwestowanie, pomimo wciąż istniejącego ryzyka. Dlatego ważne jest, aby znaleźć środki ochrony inwestorów” - podsumowała.