Już w środę rano TC Energy, spółka z Calgary, która buduje Keystone XL, poinformowała o zawieszeniu prac, pisząc o swoim rozczarowaniu decyzją Bidena w sprawie projektu uzgadnianego przez ponad dekadę. TC Energy napisała w komunikacie, że zamierza obecnie „analizować decyzję, określić jej konsekwencje i rozważyć opcje”.

Decyzja Bidena nie była dla nikogo zaskoczeniem. Jeszcze w maju ub.r. poinformował, że w przypadku wygrania wyborów prezydenckich wstrzyma projekt. Premier Kanady Justin Trudeau powiedział wówczas, że budowa Keystone XL jest niezbędna dla eksportu kanadyjskiej ropy.

W niedzielę publiczny nadawca CBC podał, że Biden zrealizuje swoje zapowiedzi tuż po zaprzysiężeniu, a we wtorek Trudeau pytany o Keystone XL przypomniał, że od lat popierał projekt i trwają cały czas kontakty w tej sprawie. Jednak również we wtorek minister środowiska Jonathan Wilkinson zasygnalizował podczas wirtualnego panelu, że Kanada nie będzie szczególnie się zajmować sprawą Keystone XL i woli poświęcić się tworzeniu silnych związków z USA w sprawie działań dot. klimatu – relacjonował portal Huffingtonpost.ca.

Tymczasem konserwatywny premier Alberty Jason Kenney, który wygrał wybory w 2019 r. obiecując m.in. odbudowę sektora naftowego i stworzył sztab opracowujący działania przeciwko „wrogom” ropy i gazu, zwrócił się w poniedziałek do Bidena, by „okazał szacunek Kanadzie” i usiadł do rozmów. We wtorek mówił o „szkodach dla relacji dwustronnych Kanada-USA”. Pod koniec marca ub.r. rząd Alberty zainwestował 1,5 mld dolarów kanadyjskich (CAD) w budowę Keystone XL.

Reklama

Keystone XL to kontrowersyjny projekt. Indianie i ekolodzy wskazywali m.in. na wysokie ryzyko zanieczyszczeń ujęć wody pitnej. Projekt odrzucony przez administrację Baracka Obamy, ale zaakceptowany przez administrację Donalda Trumpa, miał zakończyć się w 2023 r. Liczącym prawie 2 tys. km. rurociągiem 830 tys. baryłek ropy dziennie miało płynąć z Hardisty w Albercie do Nebraski i dalej do amerykańskich rafinerii.

Cena kanadyjskiej ropy jest ustalana w dół w odniesieniu do amerykańskiej West Texas Intermediate, a w kwietniu ub.r., w wyniku wojny cenowej między Arabią Saudyjską i Rosją i wzrostu światowego wydobycia, ceny kanadyjskiej ropy spadły nawet poniżej zera. Kłopoty zaczęły się w czerwcu 2014 r., gdy ceny na rynkach światowych spadły z ponad 107 USD za baryłkę do 42 USD w marcu 2015 r.

Jeszcze w grudniu 2018, gdy Alberta ograniczała wydobycie, rząd federalny przeznaczył ponad 1,6 mld CAD dla firm naftowych na wsparcie eksportu i nowe technologie. Rosła jednak liczba wycofujących się z inwestycji w Albercie, takie decyzje podejmowały m.in. Teck Resources, Suncor, Husky Energy i Cenovus Energy, największy fundusz emerytalny Norwegii Kommunal Landpensjonkasse. Zaś RBC, największy kanadyjski bank, postanowił w ub.r. zainwestować w energetykę w Albercie, ale nie w wydobycie, tylko w sektor energii odnawialnej.

W ub.r. rząd Kanady, w ramach programów pomocowych na czas kryzysu COVID-19, przeznaczył prawie 2,5 mld CAD dla sektora naftowego: 1,7 mld CAD na rekultywację terenów po porzuconych szybach naftowych, zaś 750 mln CAD na fundusz finansujący redukcję emisji metanu. Jednocześnie w rządowych programach znalazło się wsparcie dla zielonej energetyki. M.in. w grudniu ub.r. rząd federalny przeznaczył 1,5 mld CAD na rozwój produkcji nowych paliw, z założeniem, że Kanada znajdzie się wśród największych na świecie producentów wodoru. Rozbudowująca się gałęź przemysłu może osiągnąć wartość 50 mld CAD.

Obecnie, poza pracami modernizacyjnymi, które firma Enbridge prowadzi przy tzw. Line 3, liczącym 48 lat rurociągiem, w Kanadzie budowany jest jeden nowy rurociąg, Trans Mountain. Należy do rządu federalnego, który zakupił go w 2018 r., jeszcze w fazie budowy. Ropa ma docierać na zachodnie wybrzeże, a Ottawa chce znaleźć prywatnych inwestorów, którzy kupią Trans Mountain.