Jak podaje "VF", klauzule zawarte w umowach z Pfizerem, Moderną, AstraZeneką i Johnson&Johnson mówią, że władze nie mogą używać lub zezwolić na użytek zamówionych szczepionek poza terytorium USA. Na takie zapisy miała zgodzić się administracja prezydenta Donalda Trumpa wobec żądań firm farmaceutycznych, obawiających się odpowiedzialności prawnej za ewentualne powikłania związane ze szczepieniami w innych krajach. W Stanach Zjednoczonych całą odpowiedzialność przyjęły na siebie władze.

"Przygotowujemy się na skrajnie negatywne reakcje ze strony świata za niedzielenie się. Kiedy mówią, że gromadzimy zapasy, mówią prawdę" - cytuje portal jednego z przedstawicieli Białego Domu.

Choć według oficjeli zapisy w umowach stanowią kategoryczny zakaz sprzedaży i darowizny zamówionych szczepionek, Waszyngton nie zamierza dopuścić, by dawki się zmarnowały. Jak na razie plany dystrybucji nadwyżki za granicą zeszły na dalszy plan wobec starań zaszczepienia Amerykanów i zagrożenia kolejną falą zakażeń. Wobec tego - jak podaje portal - wpływające prośby od setek krajów, by USA podzieliły się swoimi zapasami, spotykają się z jednoznacznie przeczącą odpowiedzią.

Nadwyżki szczepionek w USA wobec ogromnego ich deficytu niemal na całym świecie mogą stać się faktem już wkrótce. Administracja Bidena zapowiedziała, że 19 kwietnia każdy dorosły Amerykanin będzie mógł zapisać się na szczepienie. Nadwyżki są też nieuniknione wobec rozmiaru zamówień złożonych przez Waszyngton. USA kupiły 600 mln dawek szczepionek Pfizera i Moderny, co samo w sobie powinno wystarczyć do zaszczepienia niemal całej ludności kraju. Do tego dochodzi 200 mln sztuk jednodawkowej szczepionki Johnson&Johnson oraz 150 mln dawek AstraZeneki, która nie uzyskała jeszcze zezwolenia amerykańskiego regulatora.

Reklama

Niewykorzystane zapasy tej ostatniej szczepionki sięgają już dziesiątek milionów dawek, choć dopiero niedawno Waszyngton zgodził się na przesłanie 4,5 mln z nich dla Kanady i Meksyku. Zrobił to, niejako omijając klauzulę w kontrakcie z koncernem, nazywając darowiznę "pożyczką". Dodatkowo oba kraje musiały uzgodnić z AstraZeneką osobne warunki dotyczące odpowiedzialności prawnej. Pokazuje to, że mimo przeszkód prawnych, podzielenie się nadwyżką jest możliwe.

Jak notuje "Vanity Fair", Stany Zjednoczone są największym sponsorem programu COVAX, mającego zaopatrzyć w szczepionki uboższą połowę krajów świata. Administracja Bidena ma również ambicję, by USA stały się największym globalnym producentem szczepionek dla świata (obecnie są nim Indie). Pierwszym krokiem w tym kierunku miało być uzgodnienie umowy z koncernem Merck, by wyprodukował szczepionki opracowane przez swojego konkurenta, firmę Johnson&Johnson.