Z Markiem Brzezinskim i Markiem Magierowskim rozmawia Raphael Minder, środkowoeuropejski korespondent dziennika „Financial Times”

To zaszczyt, że mogę rozmawiać z osobami, które mają wpływ na kształtowanie relacji polsko-amerykańskich. Prezydent Putin osiągnął przeciwieństwo tego, na co liczył - nastąpiło rzeczywiste wzmocnienie więzi między waszymi krajami i, szerzej, między Europą Zachodnią a Stanami Zjednoczonymi. W jaki sposób przekłada się to na gospodarkę? Na ile firmy dostrzegają teraz sprzyjające okoliczności dla współpracy transatlantyckiej?

Marek Magierowski: Istnieje długa lista wielkich osiągnięć Putina, których dokonał w ciągu kilku miesięcy. Po pierwsze, powiększył NATO o Szwecję oraz Finlandię, które wkrótce dołączą do Sojuszu. Po drugie, ożywił politykę zagraniczną Unii Europejskiej. Po trzecie, w jakiś sposób wywołał też zmianę paradygmatu niemieckiej dyplomacji. Dodatkowo doszło do wzmocnienia relacji między Polską a Stanami Zjednoczonymi pod wieloma względami - nie tylko politycznym i militarnym, lecz także gospodarczym.
Mark Brzezinski: Nigdy dotąd wyjątkowa przyjaźń między Ameryką a Polską nie była tak mocna. Jesteśmy ze sobą złączeni, przede wszystkim ze względu na sytuację w zakresie bezpieczeństwa. Oczywiście USA i Polskę łączy wielowiekowa przyjaźń oraz poświęcenie dla wolności. Jednak obecnie na polskiej ziemi stacjonuje ponad 10 tys. amerykańskich żołnierzy. Po raz pierwszy mamy stałą obecność wojsk USA w Polsce: mam tu na myśli dowództwo V Korpusu Sił Lądowych w Poznaniu. Tego z pewnością Putin sobie nie życzył. Ale właśnie w wyniku jego przerażającego ataku na Ukrainę te decyzje stały się dowodem na zbliżenie naszych krajów.
Reklama
Jeśli chodzi o amerykańsko-polskie relacje biznesowe, są one bliskie jak nigdy dotąd. Google kupił The Warsaw Hub za 1 mld dol., a prezes YouTube’a kilka miesięcy temu ogłosił, że stworzy w Polsce 1 tys. miejsc pracy. Jest to odzwierciedlenie działania wielu amerykańskich firm, czyli inwestowania w talent i potencjał Polaków, by pomóc im rozwinąć globalny biznes. W ambasadzie USA widzimy wiele takich przykładów.

Co z innymi obszarami współpracy, takimi jak energia? Amerykańska firma Westinghouse ubiega się o udział w polskim programie nuklearnym. Jaki widzą panowie potencjał dla tej i innych transakcji? Jak szybko firmy będą wchodzić w projekty?

M.B.: Energetyka to nie tylko biznes, lecz także bezpieczeństwo. W tej części świata to istotne, bo Rosja wykorzystała energetykę jak broń przeciwko sąsiadom. Polska ma ogromny potencjał rozwoju biznesu i przemysłu, który będzie wymagał proporcjonalnego wzrostu produkcji energii. W miarę odchodzenia od węgla i rosyjskich surowców energia jądrowa jest jednym ze źródeł, które w najbardziej niezawodny sposób mogą zasilać Polskę przez następne 100 lat. Westing house i Bechtel to dwie najbardziej renomowane amerykańskie firmy, które budują reaktory na całym świecie. Polska otrzymała od nich ofertę, która w pełni odzwierciedla zarówno globalny zasięg amerykańskiego przemysłu jądrowego, jak i lokalny potencjał w zakresie produkcji energii jądrowej. To, że Departament Energii przekazał rządowi polskiemu, że w przypadku wyboru tej oferty ulokuje w Polsce centrum badawcze ds. energetyki jądrowej i czystej energii - współpracujące z amerykańskimi rządowymi laboratoriami - uważam za dodatkową korzyść z tego projektu.
M.M.: Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale chciałbym bardzo wyraźnie podkreślić jedną rzecz: Polska przez cały czas myślała przewidująco, jeśli chodzi o bezpieczeństwo energetyczne. Ostrzegaliśmy, że pewnego dnia prezydent Putin nada energii wymiar militarny, i to dzieje się właśnie teraz. Kilka lat temu Polska uruchomiła pierwszy terminal LNG. Teraz importujemy skroplony gaz także od firm amerykańskich i z Bliskiego Wschodu. Kilka tygodni temu otworzyliśmy gazociąg Baltic Pipe, który w tej chwili przesyła gaz z norweskiego szelfu kontynentalnego na polskie wybrzeże Bałtyku. Podjęliśmy decyzję o nieprzedłużaniu długoterminowego kontraktu z Gazpromem, co właściwie całkowicie uniezależnia Polskę od importu rosyjskiego gazu - to bardzo dobry znak, a także mocny sygnał dla naszych partnerów w Europie. Nie mówię, że to zawsze my mieliśmy rację, a nasi partnerzy w Unii Europejskiej zawsze się mylili. Uważam jednak, że to nasz wspólny obowiązek, aby teraz przygotować się odpowiednio do zimy i współpracować także na tym polu.
współpraca Maria Lipińska