W sitcomie „Grace i Frankie”, z udziałem 80-latek – Jane Fondy oraz Lily Tomlin – podstarzali bohaterowie wiodą życie jak z bajki. Mieszkają w luksusowych willach; panowie, choć w wieku emerytalnym, wciąż z pasją oddają się pracy, nie mówiąc o romansach; panie też z powodzeniem prowadzą biznes. Nikt nie potrzebuje chodzika i nikt nie nosi pieluchomajtek, bo zdrowie wszystkim dopisuje. Dopiero w ostatnim, siódmym sezonie serialu na moment pojawia się nowy bohater: choroba Alzheimera. Jednak nie po to, żeby psuć humor widzom widokiem codziennego życia osoby nią dotkniętej, ale by zasygnalizować, że filmowa opowieść zmierza do finału.

I tak się dzieje (uwaga: spoiler!) – Grace i Frankie umierają od porażenia prądem, po czym „budzą się” w luksusowym pensjonacie w niebie. I już wiemy, że także i tam będą wieść pięciogwiazdkowe życie wieczne. Tym przyjemnym akcentem kończy się serial o starości w USA.

Trudno kogokolwiek winić, że postrzega los amerykańskich seniorów przez pryzmat takich filmów; lekkie produkcje jak „Grace i Frankie”, i setki podobnych sitcomów, są dla świata najpowszechniejszym źródłem wiedzy o USA, choć to tak naprawdę bajki.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ

Reklama