- W co gra Trump?
- Relacje USA z sojusznikami
- USA daleko do upadku, ale prestiżowo ucierpiały
- Pozycja międzynarodowa
- Szansa dla Europy
W co gra Trump?
O to, jak czytać sygnały płynące z Ameryki dwa miesiące po zaprzysiężeniu prezydenta Donalda Trumpa, PAP zapytała specjalistę od spraw amerykańskich, dr. Przemysława Piotra Damskiego, adiunkta w Katedrze Teorii i Historii Stosunków Międzynarodowych WSMiP Uniwersytetu Łódzkiego.
Damski przyznał w rozmowie z PAP, że chociaż wszyscy dokoła wiedzieli, jaki jest Donald Trump i jego posunięcia nie powinny nikogo zaskakiwać, sam jest zaskoczony skalą i agresywnością retoryki amerykańskiego prezydenta.
"Nie spodziewałem się, że tak jednoznacznie będzie mówił Ukrainie, że musi mu coś dać, żeby zrobić +deal+ z Ameryką i że sojusznicy będą traktowani gorzej niż potencjalni rywale. Cła nałożone na Kanadę czy Meksyk, które są wyższe niż niektóre cła na Chiny, sojusznicy mogą odbierać jako skandaliczne. To wygląda na próbę zwasalizowania państw w miejsce dotychczasowej współpracy partnerskiej" - zauważył ekspert.
Relacje USA z sojusznikami
Jak dodał, Stany Zjednoczone zawsze sobie zdawały sprawę, że są silniejsze niż państwa europejskie, ale zachowywały kurtuazję i pozory równości. "To ułatwiało współpracę" - podkreślił. Zdaniem eksperta, transakcyjne podejście Donalda Trumpa do świata każe pytać, jakie interesy chce on ugrać dla Stanów Zjednoczonych obecną polityką.
"W interesie amerykańskim jest mieć jak najlepsze relacje gospodarcze z Europą i zapewnić sobie, że będzie dostarczał gaz do Europy. Ale skoro Trump pogarsza relacje z Europą, skoro pogarsza relacje z Kanadą, to przynajmniej na pierwszy rzut oka nie jest to zgodne z interesami Stanów Zjednoczonych. Może są jakieś, ale ja ich nie widzę" - powiedział dr Damski.
USA daleko do upadku, ale prestiżowo ucierpiały
Ekspert nie zgadza się jednak z pojawiającymi się wizjami upadku Stanów Zjednoczonych. "Za wcześnie jest, żeby wyciągać takie wnioski, chociaż prestiżowo na pewno Ameryka już ucierpiała, a pogrążenie Ukrainy w takim stylu, pogłębiłoby ten proces. Czym innym jest bowiem doprowadzenie do zawarcia traktatu międzynarodowego czy nawet nieefektywnego porozumienia, które nie jest jednoznacznym zwycięstwem Zachodu, a czym innym jest powiedzenie Ukrainie, że ma się podporządkować woli silniejszego. W takiej sytuacji prestiżowo Stany Zjednoczone bardzo by straciły" - ocenił dr Damski.
Pozycja międzynarodowa
Jego zdaniem jednak prestiż to jedna sprawa, a pozycja międzynarodowa to zupełnie coś innego. "Stany Zjednoczone nadal będą państwem z największą armią na świecie, państwem z potężnym arsenałem nuklearnym, z silną gospodarką i to pomimo problemów, które teraz przeżywa Ameryka. No, chyba że Elon Musk wpędzi to państwo w recesję, bo plany na kolejne cła nie wróżą dobrze. A w tym momencie zdaje się, inflacja w Stanach Zjednoczonych rośnie, a przecież Trump zapowiadał zdławienie inflacji" - zauważył Damski.
Szansa dla Europy
Ocenił, że obecne wydarzenia nie zagrażają pozycji USA z punktu widzenia potencjału gospodarczego i militarnego, natomiast Europa może upatrywać w tej sytuacji szansy dla siebie.
"Oczywiście, jeżeli skrajni nacjonaliści nie przejmą władzy w Europie, ale coraz częściej mówi się, że nie zależymy tylko od Stanów Zjednoczonych, że nie możemy na nich polegać. Pojawiają się coraz śmielsze propozycje współpracy Kanady z Unią Europejską, nawet włączenia Kanady do UE. Wydaje mi się, że jest to co prawda zbyt daleko idące, ale pamiętajmy, że Unia w przeszłości wynegocjowała już traktat handlowy z Kanadą. Nie wszedł on w życie, ale tradycja już istnieje, a szlaki zostały przetarte" - dodał Damski.
Poleganie tylko na USA krótkowzroczne
Z perspektywy kontaktów na linii USA - Unia Europejska naukowiec z Uniwersytetu Łódzkiego wskazał na możliwości zmiany układu sił, a nawet przedefiniowania formuły NATO i rozwoju koncepcji wspólnego bezpieczeństwa Unii Europejskiej.
"Poleganie tylko na Stanach Zjednoczonych, w momencie, kiedy w tym systemie politycznym przy ewidentnej słabości tamtejszych instytucji decyzje amerykańskie zależą głównie od woli jednego człowieka, jest krótkowzroczne. W związku z tym należy po prostu poszukać innego rozwiązania. Niekoniecznie porzucania Stanów Zjednoczonych, ale dywersyfikowana własnego bezpieczeństwa" - mówi ekspert.
Pojawiające się oceny, że działanie prezydenta USA to jego taktyka negocjacyjna, nie przekonują dr. Damskiego.
"Twierdzenie, że są jakieś sekretne interesy amerykańskie na zasadzie gry mocarstw, nie jest dla mnie przekonujące. Przynajmniej niewystarczające. Nie widzę, co Stany mogą ugrać poza tym, że ewentualnie prezydent Donald Trump może chcieć lewarować Rosję, przeciwko Chinom. Każda dotychczasowa administracja amerykańska chciała robić reset z Rosją. Problem jest taki, że Putin się do tej pory ani razu nie dał zlewarować, więc czemu tym razem miałoby się to udać?" - ocenił dr Przemysław Piotr Damski.(PAP)
Autor: Marek Juśkiewicz