PKP Intercity mimo podwyżki cen biletów w dwóch pierwszych miesiącach tego roku odnotowały rekordowe liczby przewiezionych podróżnych. W styczniu było ich 4,65 mln, a w lutym 4,4 mln. To odpowiednio o 57 proc. i 48 proc. więcej niż w analogicznych miesiącach poprzedniego roku. Na początku marca przewoźnik wrócił do cen biletów z początku stycznia. Można się zatem spodziewać, że w kolejnych miesiącach będą bite następne rekordy liczby pasażerów.
Problem w tym, że przewoźnikowi brakuje odpowiedniej ilości taboru, o czym podróżni w ostatnich latach mogą się przekonać zwłaszcza podczas letnich miesięcy. W czasie ostatnich wakacji często nie mieścili się pociągach.
Tłok w składach miał być rozładowany m.in. dzięki wielkiemu zamówieniu na 38 siedmiowagonowych pociągów piętrowych. W każdym z nich znalazłoby się aż 650 miejsc siedzących. Takie piętrusy już od wielu lat wykorzystywane są na obleganych trasach dalekobieżnych m.in. we Francji czy w Szwajcarii. W Polsce miały pojawić się na liniach kolejowych między dużymi miastami np. z Łodzi do Warszawy, z Krakowa do Katowic czy z Gdańska do Warszawy. Wiele jednak wskazuje na to, że prowadzony od 2021 r. przetarg zakończy się fiaskiem. Choć w dialogu technicznym zainteresowanych było nim siedem konsorcjów z całego świata, to ostatecznie ofertę złożyło tylko jedno. Była to wspólna propozycja Newagu i upaństwowionej Pesy. Z walki o zlecenie zrezygnowały m.in.: Skoda, chiński gigant CRRC, Alstom, Stadler czy Siemens. W tych dwóch ostatnich firmach odpowiedziano nam, że przewoźnik wykluczył pociągi, które ci producenci mają w swojej ofercie. Firmom nie opłacałoby się zaś tworzyć pojazdu pod oczekiwania PKP IC.