Liczba prosumentów, których jest obecnie w Polsce ok. 85 tys., pod koniec br. przekroczy 100 tys., a w ciągu kolejnego roku może zostać podwojona - ocenia naczelnik wydziału energetyki rozproszonej w Departamencie Energi Odnawialnej i Rozproszonej resortu energii Jacek Piłatkowski.

Rozwój energetyki prosumenckiej był w czwartek jednym z tematów dyskusji w ramach trwającego w Katowicach 9. Europejskiego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw. Eksperci wskazywali m.in. na olbrzymią dynamikę rozwoju energetyki rozproszonej - głównie fotowoltaiki - w ostatnim czasie.

Prosumentem może być gospodarstwo domowe lub firma, wytwarzająca - np. dzięki instalacji fotowoltaicznej - energię elektryczną na własne potrzeby i sprzedająca nadwyżkę prądu do sieci energetycznej. Jak przypomniał Piłatkowski, wsparcie na uruchamianie umożliwiających to instalacji zapewnia rządowy program "Mój prąd", który przewiduje łączne nakłady rzędu 1 mld zł dla co najmniej 200 tys. takich instalacji. Dofinansowanie może sięgnąć połowy poniesionych kosztów, maksymalnie do 5 tys. zł.

Problemem jest obecnie szybkie przyłączanie nowych prosumentów do sieci, co - zgodnie z przepisami - nie powinno trwać dłużej niż 30 dni. "Chętnych do wzięcia udziału w programie +Mój prąd+ jest coraz więcej. Sieci nie mają nawet fizycznych, technicznych możliwości, żeby tych prosumentów przyłączać, ponieważ są ich setki dziennie" - mówił Piłatkowski. Dodał, że codziennie wpływa powyżej stu wniosków osób starających się o dofinansowanie w ramach programu.

"Tak dynamiczny rozwój instytucji prosumentów pokazuje na możliwość rozwoju samowystarczalności energetycznej jednostek samorządu terytorialnego w inny sposób niż można było do tej pory myśleć" - ocenił Piłatkowski.

Reklama

Rozwój energetyki rozproszonej jest także wspierany poprzez klastry energii i spółdzielnie energetyczne. Jak mówił naczelnik, obecnie na kilkaset takich klastrów 66 mają status klastra pilotażowego, przyznany przez Ministerstwo Energii. Do pierwszego konkursu w tym zakresie stanęło 115 klastrów, do drugiego - 84. Wkrótce ma być ogłoszony trzeci konkurs - niewykluczone, że będzie on adresowany przede wszystkim do klastrów stawiających na odnawialne źródła energii.

"Mamy zamiar rozwijać naszą działalność w kierunku zmiany zachowań w stosunku do klastrów, żeby bardziej ukierunkować je na działalność ze źródeł odnawialnych" - zapowiedział naczelnik. Przypomniał, że w ramach specjalnego programu resort energii buduje obecnie tzw. sieć kompetencji, złożoną z wyspecjalizowanych ośrodków, które mają wspierać rozwój klastrów energii.

Przedstawiciele klastrów, których uczestnikami często są miejscowe samorządy, narzekają na brak rozwiązań prawnych, które umożliwiłyby bezprzetargowe kupowanie wytworzonej w ramach klastra energii przez jednostki samorządowe.

"Z punktu widzenia klastra to byłoby bardzo pożądane, ponieważ napędzałoby rozwój tego klastra i źródeł wytwórczych na danym terenie. Problem polega na tym, że zgodnie z zasadami konkurencji, jednostka samorządu musi kupić ten prąd na zasadach konkurencyjnych. Prowadzimy teraz prace, jak te dwa stanowiska ze sobą pogodzić. Myślę, że na koniec roku będziemy gotowi z zaproponowaniem pewnych rozwiązań; one siłą rzeczy będą wiązały się z modyfikacja Prawa zamówień publicznych" - powiedział naczelnik.

W niewielkim zakresie - ocenił Piłatkowski - upowszechniły się dotąd spółdzielnie energetyczne, które na terenach wiejskich i wiejsko-miejskich może utworzyć grupa do tysiąca osób, by - np. poprzez lokalne korzystanie z odnawialnych źródeł - zapewnić sobie stabilne dostawy energii. Tworzenie takich spółdzielni umożliwia znowelizowana w lipcu tego roku ustawa o odnawialnych źródłach energii. Obecnie w Polsce działają tylko dwie takie spółdzielnie.

"Ich celem jest zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego na danym terenie, czyli budowanie samodzielności energetycznej danego terytorium" - wyjaśnił naczelnik. Ideą spółdzielni energetycznych jest wykorzystanie źródeł energii dostępnych lokalnie - mogą to być np. odpady z produkcji roślinnej i zwierzęcej, możliwe do zgazowania w biogazowni na cele energetyczne. Upowszechnienie takiego systemu dałoby nie tylko możliwość pozyskania taniej energii elektrycznej i cieplnej, ale też byłoby krokiem w kierunku gospodarki o obiegu zamkniętym.

Resort energii zakłada, że do 2030 roku w Polsce będzie ok. 300 obszarów tzw. zrównoważonych energetycznie, korzystających także z lokalnych, rozproszonych źródeł energii.

>>> Czytaj też: Jakie zmiany w energetyce planuje PiS?