Janet Yellen, która na początku przyszłego roku ma zastąpić Bena Bernankego na stanowisku szefa Fed, od 20 lat jest w samym centrum wydarzeń w amerykańskiej polityce gospodarczej.
W amerykańskim Kongresie rozpoczęły się przesłuchania Janet Yellen, kandydatki na nowego szefa Rezerwy Federalnej, banku centralnego USA. Działania Fed mają wpływ nie tylko na to, co dzieje się w finansach i gospodarce Stanów Zjednoczonych. W rytm jego decyzji (a nawet tylko ich zapowiedzi) poruszają się notowania walut i akcji na całym świecie, w tym w Polsce. Yellen, jeżeli jej nominacja ze strony prezydenta Baracka Obamy zostanie potwierdzona przez kongresmenów, stanie się więc jedną z najważniejszych postaci w światowych finansach.
Reklama
Jedną z kluczowych postaci w kształtowaniu amerykańskiej polityki gospodarczej w ostatnich 20 latach już była. Do centrum wydarzeń dostała się w połowie lat 90., gdy prezydent Bill Clinton powołał ją na jej pierwszą kadencję w Radzie Gubernatorów Rezerwy Federalnej. Wówczas była jej szeregowym członkiem, ale dała się poznać na tyle, że w 1997 r. Clinton powołał ją do swojej Rady Doradców Ekonomicznych. Po dwóch latach wróciła do kariery naukowej, ale w 2004 r. stanęło przed nią kolejne wyzwanie: została prezesem Banku Rezerw Federalnych w San Francisco.
Wprawdzie Kalifornia to jeden z najważniejszych z gospodarczego punktu widzenia stanów USA, ale w finansach, gdzie liczy się przede wszystkim to, co dzieje się na Wall Street, jest nieco na uboczu. Czy w związku z tym można powiedzieć, że Yellen źle trafiła? I tak, i nie. To drugie – bo, jak się okazało, na terenie działania jej banku działo się w kilku następnych latach najwięcej. To pierwsze – bo wybuchł kryzys finansowy.
Kryzys zaczął się od pęknięcia bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości. A Kalifornia była jednym z tych miejsc, gdzie bańka była nadmuchana najmocniej. „Washington Post” wspominał niedawno, że Janet Yellen zaraz po przyjściu do San Francisco Fed zaczęła zajmować się sytuacją na rynku nieruchomości i finansowania hipotecznego. Jednak nawet jeśli zauważyła, że sytuacja idzie w złym kierunku, to wybuchowi kryzysu nie dało się zapobiec. Zostały starania o to, by zminimalizować jego skutki. Dotyczy to sektora bankowego. Yellen może pochwalić się tym, że Wells Fargo, największy bank Zachodniego Wybrzeża, radził sobie w trakcie kryzysu lepiej niż duzi konkurenci ze wschodu USA.
W 2010 r. została zastępcą Bena Bernankego. Znalazła się w specyficznej sytuacji. Bernankego mianował republikanin George Bush. Ją – demokrata Barack Obama. Trudno się więc dziwić, że np. rzadko występowała w imieniu Fed wobec polityków (w roli wicegubernatora ani razu nie zdarzyło się jej wystąpienie w Kongresie). Jako przedstawicielka rządzących demokratów mogła jednak być zadowolona z prowadzonej przez Fed pod wodzą Bena Bernankego polityki zalewania gospodarki tanim pieniądzem.
Jako przyszła szefowa Fed Yellen najczęściej musi odpowiadać na pytanie: kiedy Rezerwa Federalna ograniczy ilościowe luzowanie (w jego ramach co miesiąc Fed wpompowuje do systemu finansowego 85 mld dol.). W trakcie wystąpienia w Senacie powiedziała, że gospodarka wciąż potrzebuje ze strony banku centralnego wsparcia, co zostało odebrane jako zapowiedź, że rychłego wycofania z polityki drukowania pieniądza nie będzie.
Można się więc spodziewać, że jako przewodnicząca Rady Gubernatorów na brak zajęć narzekać nie będzie. A jeśli weekendy zechce spędzać w domu w Kalifornii, tam też zapewne porozmawia o ekonomii. Od 1978 r. jej mężem jest George Akerlof, laureat ekonomicznego Nobla z 2001 r.