Wczorajszy wzrost notowań złota był w dużej mierze wywołany przemówieniem prezydenta-elekta Stanów Zjednoczonych, Donalda Trumpa. Inwestorzy wyczekiwali w tym przemówieniu bardziej szczegółowego nakreślenia przez Trumpa planów gospodarczych. Środowe wystąpienie kontrowersyjnego biznesmena nie przyniosło jednak żadnych istotnych – i, co ważne, nowych – informacji dotyczących planów gospodarczych. Powtórzone zostały jedynie stare postulaty w postaci m.in. zmian w sektorze opieki zdrowotnej, ochrony miejsc pracy w kraju, a nawet wybudowania muru na granicy z Meksykiem. Tymczasem nie pojawiły się żadne informacje o szczegółach dotyczących wydatków infrastrukturalnych czy też zmian w systemie podatkowym. W rezultacie, notowania amerykańskiego dolara wczoraj spadły, pociągając za sobą w górę cenę złota.

Obecny ruch wzrostowy na rynku złota wciąż powinien być traktowany jako odreagowanie wzrostowe w średnioterminowym i długoterminowym trendzie spadkowym. Sytuacja na rynku tego metalu w perspektywie kilkumiesięcznej wciąż sprzyja raczej sprzedającym, aczkolwiek jeśli poziom 1200 USD za uncję zostanie trwale przebity w górę w kolejnych dniach, to będzie to sygnał siły strony popytowej na rynku złota i średnioterminowe perspektywy mogą się wtedy zmienić. Obecnie ta bariera jest relatywnie silnym poziomem oporu dla cen tego kruszcu.

Autor: Paweł Grubiak - prezes zarządu, doradca inwestycyjny w Superfund TFI