Spośród pracujących 16,3 mln Polaków tylko 155 tys. szuka lepiej płatnej posady – wynika z prowadzonych przez GUS badań aktywności ekonomicznej ludności w IV kwartale 2016 r., które obejmują także szarą strefę gospodarki. To zaledwie 0,95 proc. tych, którzy mieli płatne zajęcie. Tak małej grupy pracowników poszukujących lepszych zarobków nigdy wcześniej nie było. Mimo że obecnie powinno być więcej ofert zatrudnienia z wyróżniającymi się wynagrodzeniami, ponieważ bezrobocie jest na rekordowo niskim poziomie, a pracodawcy mają coraz większe kłopoty ze znalezieniem kandydatów do pracy.
– Na lokalnych rynkach pracodawcy dostosowują na ogół wysokość płac na tych samych stanowiskach do poziomu konkurencji. W rezultacie w różnych firmach są one często podobne, a pracownicy o tym wiedzą – uważa prof. Zenon Wiśniewski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. I dodaje, że chociaż wynagrodzenia są regionalnie zróżnicowane, pracownicy rzadko decydują się na przeprowadzkę. – Wyższa pensja w innej miejscowości nie rekompensowałaby im kosztów i trudu przenosin – twierdzi prof. Wiśniewski.
Inni, zamiast szukać nowego zajęcia, wolą dbać o te etaty, które już mają. – Liczą na podwyżki u swojego pracodawcy – uważa główny ekonomista Plus Banku dr Wiktor Wojciechowski. I wielu się doczeka. Jak wynika z badań firmy rekrutacyjnej Work Service, 29 proc. firm zapowiada w najbliższych miesiącach podnoszenie wynagrodzeń. Brak chętnych do zmiany pracodawcy ze względu na zarobki wynika również z doświadczeń pracowników. Ci, którzy wielokrotnie zmieniali pracę, pamiętają, że nie zawsze wychodziło im to na dobre. Gdy firma wpadała w tarapaty, ze względu na krótki staż bywali zwalniani w pierwszej kolejności. A znalezienie nowego etatu wciąż nie jest łatwe; przeciętny czas poszukiwania pracy wynosi 11 miesięcy. ⒸⓅ
Reklama