Tworzenie zaawansowanej wiedzy technicznej i innowacji jest skoncentrowane geograficznie oraz ograniczone głównie do tzw. megaregionów. O ich sile decyduje klasa kreatywna. Jaki jest jej stan w Polsce?

Twórcą tych określeń jest amerykański badacz Richard Florida. Twierdzi on, że na obszarach megaregionów powstaje duża część PKB, generują też one znaczny odsetek globalnych technologicznych innowacji. Zdaniem badacza na świecie jest w tej chwili około 40 silnych megaregionów. Liczby określające ich potencjał są porażające: skupiają aż 20 proc. światowej populacji, produkują dwie trzecie globalnego PKB oraz generują 85 proc. wszystkich światowych innowacji. Florida przekonuje, że mniejsze miasta i skupione wokół nich regiony mają tylko jedną szansę, by sprostać wyzwaniom szybko zmieniającej się kapitalistycznej gospodarki – zbudowanie powiązań z megaregionem. Kluczową grupą społeczną napędzającą rozwój technologii i wiedzy w tych kluczowych regionach jest klasa kreatywna.

Klasa kreatywna dzieli się według Floridy na dwa segmenty. Pierwszy z nich to tzw. superaktywny rdzeń obejmujący przedstawicieli następujących zawodowych obszarów: inżynierii, edukacji, programowania komputerowego, prac badawczo-rozwojowych, jak również osób związanych ze sztuką, projektowaniem i mediami. Wszyscy oni są w pełni zaangażowani w pracę twórczą. Drugim segmentem są „twórczy profesjonaliści”, czyli konwencjonalni pracownicy o gruntownym przygotowaniu naukowym, działający w sektorach takich jak służba zdrowia, biznes, finanse, prawo i edukacja. Zajmują się oni rozwiązywaniem konkretnych problemów, korzystając z rozległej wiedzy nabytej na studiach.

Florida twierdzi, że klasa kreatywna gromadzi się w miejscach, które rozwijają się pod względem tzw. trzech „T”: technologii, talentu i tolerancji. Oznacza to, że gospodarcza ekspansja miast i regionów nie jest już uzależniona w tak dużym stopniu jak w XX wieku od ich potencjału finansowego, dostępności do surowców, czy gęstości zaludnienia, ale od zapewnienia młodym ludziom odpowiedniego klimatu do rozwoju, dostępu do innowacji i technologii oraz innych inspirujących, utalentowanych pracowników.

„Kreatywna” tożsamość

Reklama

Najbardziej wyróżniającą cechą klasy kreatywnej jest jej stosunek do pracy, która nie jest traktowana jedynie jako źródło zarobkowania, ale staje się częścią stylu życia. Twórcze umysły wybierają więc miejsce zamieszkania nie tylko pod kątem rozwoju zawodowego, ale także potencjału społecznego czy kulturalnego danego ośrodka: dostępu do muzeów, centrów handlowych, nowoczesnych kawiarni i restauracji czy wysokiej jakości infrastruktury. „Kreatywna” generacja jest skrajnie indywidualistyczna, co prowadzi do zaniku tradycyjnie rozumianych lokalnych więzi społecznych. Florida przekonuje, że kapitał społeczny przekształca się więc powoli w kapitał kulturowy.

Na czym polega specyfika klasy kreatywnej w Polsce? Paweł Kubicki z UJ nazywa pokolenia wychowywane i socjalizowane w kulturze współczesnych dużych miast mianem „nowych mieszczan”. Generacja ta ma jego zdaniem problemy z określaniem własnej tożsamości i szuka swoistej „narracji”, która by w tym pomogła. Jej przedstawicieli przyrównuje do XIX-wiecznych „flâneurów” – „mieszkańców” i miłośników miejskich ulic i placów, lubujących się w ich doświadczaniu. - W niewielkim stopniu przypominają „yuppies”, „bywających na mieście” po pracy. Mają w sobie coś z przedstawicieli bohem dzielnic artystycznych. Posiadają wiele cech współczesnych „hipsterów”, „kontrkulturowych rentierów korzystających z uroków życia miejskiego. Nowi mieszczanie” są otwarci, obyci na świecie, dobrze wykształceni, znają języki, nie posiadają też kompleksów wobec zachodniej kultury miejskiej – pisze w książce „Nowi mieszczanie w nowej Polsce” Kubicki.

Sytuacja "kreatywnych" w Polsce jest jednak znacznie gorsza, niż na Zachodzie. - Członkowie klasy kreatywnej w Polsce i Stanach Zjednoczonych różnią się m.in. poziomem dochodów. Niektóre grupy zawodowe otrzymują w Polsce nieproporcjonalnie niższe wynagrodzenie niż ich amerykańscy odpowiednicy. Ten problem dotyczy przykładowo wielu osób wykonujących zawody lekarza, dziennikarza lub nauczyciela - mówi prof. UW dr hab. Krzysztof Klincewicz. Badacz podkreśla, że już w okresie PRL-u specjaliści w Polsce nie byli cenieni przez pracodawców i ten stan rzeczy utrzymał się do dzisiaj. - To z kolei odbija się na warunkach codziennego życia - wielu członków klasy kreatywnej w Polsce nie może pozwolić sobie na wygody życia codziennego, które wydają się oczywiste analogicznym grupom zawodowym za oceanem - dodaje.

Analizując demograficzny skład klasy kreatywnej można mieć wątpliwości co do jej tolerancyjnego charakteru. W USA ponad 80 proc. miejsc pracy w tym sektorze jest wykonywana przez białych, którzy stanowią tylko 74 proc. całej populacji. Niewielką przewagę liczebną w klasie kreatywnej mają kobiety, które stanowią 52 proc. Jednak przepaść pomiędzy dochodami przedstawicieli obu płci jest ogromna: mężczyzna z klasy kreatywnej zarabia średnio 82 tys. dol. rocznie, natomiast kobieta tylko 48 tys. dol. Również w poszczególnych branżach widać wyraźne dysproporcje płciowe. Mężczyźni zdecydowanie dominują liczebnie w zawodach związanych z inżynierią i architekturą (85,4 proc.), branży informatycznej (72,3 proc.) oraz zarządzaniu (60,7 proc.). Kobiety natomiast w służbie zdrowia (75,5 proc.) oraz edukacji (73,6 proc.; dane pochodzą z badania American Community Survey 2006-08).

>>> Polecamy: Dlaczego psychopaci są tak dobrymi szefami? Oto przekonująca odpowiedź

Kreatywni nad Wisłą

Klasa kreatywna rośnie w zawrotnym tempie. Jeszcze w latach 80. XX wieku należało do niej jedynie ok. 5 proc. pracowników zatrudnionych w USA. W pierwszej dekadzie XXI wieku ich odsetek wzrósł do ok. 30 proc., czyli 40 mln mieszkańców. Nie jest ona co prawda najliczniejszym segmentem zawodowym w tym kraju (to w usługach zatrudnionych jest ciągle najwięcej osób), jednak w największym stopniu wpływa na kierunek i tempo zmian gospodarczych i społecznych.

Nie inaczej jest w Polsce. Jeszcze w 2006 roku liczebność tej klasy wynosiła ok. 3 mln, natomiast superaktywny rdzeń liczył 537,5 tys. osób. W latach 2007-13 rozrosła się aż o 21 proc. do ok. 3,7 mln osób. Kreatywny trzon liczył pod koniec tego okresu 600 tys. osób (wzrost o 11 proc.). Wygląda więc na to, że pomimo odpływu z Polski dużej liczby specjalistów, czyli tzw. drenażu umysłów, dostęp do kreatywnych specjalistów rośnie.

Jak prezentuje się polska klasa kreatywna w odniesieniu do zachodnich standardów? - Udział klasy kreatywnej w liczbie pracujących w Polsce jest znaczący i wyższy niż w wielu krajach zachodnich. Zwracam jednak uwagę, że klasę kreatywną wyodrębnia się w oparciu o specyfikę wykonywanych zawodów i wykształcenie a nie rzeczywiste osiągnięcia kreatywne/innowacyjne – wyjaśnia Klincewicz. Oznacza to, że większa klasa kreatywna nie przekłada się bezpośrednio na produktywność i innowacyjność gospodarki. Statystyki zakłamują więc w tym przypadku w pewnym stopniu rzeczywisty potencjał naszej siły roboczej.

„Superaktywny rdzeń” w Polsce to 24 proc. wszystkich pracujących – wynika z obliczeń centrum analitycznego Polityka Insight z 2014 toku. W 2004 roku zdaniem tej pracowni było to tylko 19 proc. Podkreśla ona, że kreatywny trzon nad Wisłą jest nadreprezentowany przez nauczycieli i wykładowców akademickich, którzy nie tworzą innowacji, więc blokują niejako ważne zasoby, które można byłoby wykorzystać do pobudzenia wzrostu gospodarczego. Do tego należy dodać, że w dobrze rozwiniętych gospodarkach europejskich „ kreatywny trzon” jest znacznie lepiej rozwinięty: w Norwegii stanowi aż 41 proc. wszystkich zatrudnionych, w Szwajcarii 40 proc., natomiast w Niemczech, Szwecji, Finlandii, Francji i Wielkiej Brytanii zawiera się w przedziale 30-37 proc.

„Twórczy profesjonaliści” stanowią z kolei 14 proc. naszych pracowników. Jeszcze dekadę temu tylko 10 proc. Co ciekawe, ta grupa specjalistów jest na Zachodzie mniej liczna niż nad Wisłą ˗ przekracza 10 proc. ogółu zatrudnionych tylko w Belgii, Estonii, Holandii, Irlandii oraz Wielkiej Brytanii.

W Polsce zdecydowanie nadal klasa robotnicza, która stanowi jedną trzecią całej pracującej populacji. W ciągu dekady zmniejszyła się o prawie 10 pkt. proc. Klasa robotnicza jest nadal liczna w Europie, nawet pomimo przenoszenia jej produkcji przemysłowej do krajów azjatyckich. W Portugalii jej odsetek wynosi aż 44 proc., na Węgrzech – 46 proc., w Czechach 38 proc. W Niemczech czy Szwecji poniżej jednej trzeciej wszystkich pracowników. Bardzo ubogo prezentuje się u nas natomiast klasa usługowa (handel, gastronomia, sprzątanie itp.), która jest niezwykle liczna w USA oraz innych najbogatszych krajach. W Niemczech wynosi na przykład 39 proc., a w innych zachodnich krajach około jednej trzeciej wszystkich pracowników.

W Polsce występują duże różnice pomiędzy województwami pod względem „kreatywności” – wynika z danych zawartych w książce „Klasa kreatywna w Polsce”. Najsilniejsze są pod tym względem województwa mazowieckie, podlaskie oraz pomorskie, natomiast najsłabsze wielkopolskie, opolskie i lubuskie. Odsetek osób pracujących w kreatywnych zawodach w Polsce to grubo powyżej 40 proc.

Analitycy Polityki Insight są przekonani, że polski rynek pracy będzie się modernizował jeszcze przez co najmniej dekadę, więc zapotrzebowanie na kreatywnych specjalistów nadal będzie stosunkowo niskie. Polska ma jednak bardzo wysoki odsetek osób z wyższym wykształceniem, które, zgodnie z poglądami na ich temat Floridy, będą często decydowały się na emigrację do najnowocześniejszych kreatywnych megaregionów.

Poza tym barierą dla rozwoju klasy kreatywnej w Polsce jest niedostateczne inwestowanie w najzdolniejszych pracowników. - Firmy chętniej wykładają środki na zakup nowych technologii niż na sfinansowanie szkoleń lub systemu zachęt dla pracowników. Również instrumenty polityki innowacyjnej państwa stawiają częściej na inwestycje "twarde", prowadzące do budowy nowej infrastruktury badawczo-rozwojowej a nie rozwoju potencjału pracowników kreatywnych - wyjaśnia Klincewicz.

>>> Czytaj także: Millenialsi – pokolenie narcyzów. Jak ich zaburzenia osobowości wpływają na rynek pracy?

Kreatywne miasto

Analizując spisy ludności i dane gospodarcze Florida doszedł do wniosku, że miasta, które przyciągają i utrzymują klasę kreatywną kwitną, natomiast te, którym się to nie udaje tkwią w stagnacji.

W jaki sposób miasta przyciągają członków klasy kreatywnej? Florida opisuje ten proces w artykule „Cities and the Creative Class” za pośrednictwem tzw. współczynnika kreatywności, na który składają się: udział klasy kreatywnej w sile roboczej, innowacyjność mierzona w patentach per capita, obecność firm z branży high-tech oraz różnorodność mierzona w oparciu o Wskaźnik Liczby Gejów, który stanowi dobry miernik oceny tolerancji danego regionu. Florida tworzy w oparciu o współczynnik rankingi centrów innowacji high-tech. Badacze dostrzegają silną korelację pomiędzy otwartością danego ośrodka na niekonwencjonalne grupy społeczne, na przykład artystów czy gejów, a ich zdolnością do przyciągania „kreatywnych”.

Zdecydowanie najbardziej "kreatywnym" miastem w Polsce jest Warszawa, która dominuje nie tylko pod względem bezwzględnej liczebności całej klasy, ale też jej najambitniejszego "trzonu". Stolica ma też największy odsetek "kreatywnych" przypadający na 1000 mieszkańców. - Istotnymi ośrodkami są też wszystkie duże polskie miasta, przyciągające najbardziej kreatywnych pracowników z całego okolicznego regionu - mówi Klincewicz.

Idylliczna wydawałoby się koncepcja Floridy ma także swoją ciemną stronę. Badacz przyznał, że gospodarka kreatywna pogłębia istniejące podziały społeczne, wzmaga segregację i izoluje od siebie grupy społeczne. W wywiadzie dla „Respubliki” powiedział: „klasa kreatywna jest klasą posiadająca, w rozumieniu Marksa – napędza ekonomię, jest w niej głęboko osadzona, więc zmienią ją, wpływając tym samym na społeczeństwo, kulturę, normy. Podnosi jakość życia w mieście, w wybranej dzielnicy, ale tylko mieszkańców należących do klasy kreatywnej. To odkrycie to mój wielki zawód”.

Jedyną szansą na zmniejszenie nierówności społecznych w gospodarce opartej o kreatywność jest demokratyzacja dostępu do kreatywnych środowisk. Amerykański badacz zwraca uwagę na to, że kluczowa dla redukcji nierówności jest sytuacja słabo sytuowanej klasy usługowej, która stanowi na świecie około połowę wszystkich pracujących. Florida podkreśla: grupy wykluczone mają wysoki kreatywny potencjał. Potrzebujemy więc nowej umowy społecznej, która da im możliwość realizowania potencjału, a nie socjal, mieszkanie czy zasiłek.

>>> Czytaj też: Do jakiej klasy społecznej należysz? Uważaj, możesz się poważnie mylić