"Nasze projekcje bilansu na ten tydzień wskazują, że rezerwa będzie zachowana. Oczywiście, ze względu na pogodę uważnie obserwujemy system, niemniej – jak na razie – nie przewidujemy większych problemów" - powiedziała PAP Beata Jarosz.

"Jeśli wystąpiłyby trudności w zbilansowaniu, operator systemu przesyłowego dysponuje środkami zaradczymi (typu DSR, czyli mamy umowy z odbiorcami na redukcję zapotrzebowania na zlecenie Operatora Systemu Przesyłowego czy też mamy umowy z sąsiednimi operatorami na import interwencyjny). O ich uruchomieniu Krajowa Dyspozycja Mocy decyduje na bieżąco, w zależności od potrzeb systemu" - dodała Jarosz.

Według danych Polskich Sieci Elektroenergetycznych najwyższe zapotrzebowanie na moc w poniedziałek będzie o godz. 13.00 - wtedy w kraju potrzeba będzie 22 tys. 418 MW (tegoroczny rekord z czerwca wyniósł 22 tys.

833 MW). Z danych PSE wynika, że na tę godzinę rezerwa mocy wyniesie 1633 MW.

Reklama

Z kolei, z danych zawartych na Giełdowej Platformy Informacyjnej Towarowej Giełdy Energii wynika, że w poniedziałek z powodu planowanych remontów bloków odstawione było 5 tys. 392 MW.

Choć meteorolodzy zapowiadają kilkudniowe afrykańskie upały, z temperaturą sięgająca w niektórych rejonach kraju powyżej 35 stopni C, powtórka z sierpnia 2015 r. raczej nam nie grozi. Przede wszystkim, dlatego, że obecnie - po kilkunastu dniach bardzo obfitych opadów - jest zupełnie inna sytuacja hydrologiczna, co ma wielkie znaczenie dla chłodzonych wodą bloków węglowych.

Na przełomie pierwszej i drugiej dekady sierpnia 2015 r. m.in. w wyniku utrzymujących się przez wiele dni upałów, połączonych z bardzo niskim poziomem wód służących do chłodzenia bloków, na co dodatkowa nałożyły się remonty niektórych jednostek wytwórczych i niemożność sprowadzenia energii z zagranicy w polskim systemie energetycznym zabrakło ok. 5 tys. MW. Operator systemu zdecydował wtedy - po raz pierwszy od niemal trzech dekad, o wprowadzeniu 20, najwyższego poziomu zasilania, co oznaczało ograniczenia w poborze energii dla niektórych odbiorców.

Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski mówił w Sejmie w połowie lipca, że tak niekorzystny rozwój wypadków jest mało prawdopodobny. Podkreślał, że od tamtego czasu wprowadzono wiele rozwiązań, które zabezpieczają nas przed powtórką z sierpnia 2015 r.

Wymienił oddany pod koniec 2015 r. tzw. most energetyczny Polska - Litwa, którego moc wynosi 500 MW. Dokonano też zakupu usługi interwencyjnej rezerwy zimnej na okres 2016 - 2017 z opcją przedłużenia do 2019 r. Mechanizm interwencyjnej rezerwy zimnej polega na tym, że operator systemu, czyli PSE - płaci właścicielowi bloków za utrzymywanie ich w gotowości do uruchomienia na polecenie operatora podczas okresów deficytu mocy. Zakontraktowana moc jednostek wytwórczych to kolejne 830 MW. Zamontowano też tzw. przesuwniki fazowe na polsko- niemieckiej granicy, dzięki którym możemy bronić się przed niechcianymi przepływami kołowymi prądu z Niemiec, który zapycha nasz systemu.

Uruchomiono też rezerwy mocy w jednostkach, które nie są sterowane centralnie, ale które mogą podjąć prace na rzecz systemu, gdyby zaszła taka potrzeba. Rezerwa ta wynosi kolejne 300 MW.

PSE uruchomiły też usługę DSR, czyli to mechanizm polegający na tym, że odbiorca energii - dobrowolnie - podejmuje się ograniczenia pobierania jej w czasie, gdy system jest najbardziej obciążony, a korzysta z niej wtedy, gdy prądu jest pod dostatkiem. Za taką postawę odbiorca jest wynagradzany od wytwórcy czy dystrybutora i to zarówno za gotowość jak i faktyczne ograniczenie. DSR daje kolejne 300 MW mocy. Do tego dochodzi zwiększenie możliwości importu energii z zagranicy.

>>> Czytaj też: Kto odpowiada za spadek wartości franka szwajcarskiego? Są nowe informacje