Na wniosek rządu parlament znowelizował przyjętą w kwietniu ustawę, przedłużając uczelniom do 1 stycznia 2019 r. termin zrealizowania zawartych w niej wymogów.

W ustawie zapisano, że na Węgrzech mogą działać tylko te wydające dyplomy zagraniczne szkoły wyższe spoza UE, które dysponują międzypaństwową umową popierającą ich działalność i mają placówkę edukacyjną w kraju pochodzenia.

Zdaniem krytyków ustawa była skierowana głównie przeciwko założonemu przez amerykańskiego finansistę George'a Sorosa Uniwersytetowi Środkowoeuropejskiemu (CEU), który prowadził nauczanie wyłącznie na Węgrzech.

Minister sprawiedliwości Laszlo Trocsanyi w uzasadnieniu do poprawki podkreślił, że dotąd tylko jedna uczelnia – McDaniel College Budapest – spełniła warunek zawarcia międzynarodowej umowy, a pozostałe placówki są na etapie rozmów, przedłużono więc termin, by ułatwić im wdrożenie prawa.

Reklama

Trocsanyi wcześniej zaznaczył, że mimo rosnącej presji, która pozbawiona jest jakichkolwiek podstaw prawnych, rząd węgierski obstaje przy swoim przekonaniu, że węgierskie przepisy prawne obowiązują wszystkich, w tym CEU. Jak zaznaczył, znowelizowana na wiosnę ustawa wprowadziła jasne i możliwe do spełnienia przez wszystkich warunki. Ocenił też, że dzięki ustawie zagwarantowana jest przejrzysta działalność na Węgrzech zagranicznych placówek szkolnictwa wyższego.

Tymczasem rektor CEU Michael Ignatieff na konferencji prasowej we wtorek zaapelował do Węgier o podpisanie przedyskutowanej już umowy ze stanem Nowy Jork, która gwarantowałaby uczelni nieprzerwane działanie w Budapeszcie. Powiedział, że CEU jest utrzymywane „w stanie prawnego zawieszenia” i „powoli duszone” z powodu bezczynności węgierskiego rządu.

Jak zaznaczył, CEU podpisał porozumienie z Bard College, mającym siedzibę w Hudson Valley w stanie Nowy Jork, dzięki czemu ma już placówkę za granicą i prowadzi tam nauczanie.

W maju Parlament Europejski wezwał do uruchomienia wobec Węgier art. 7 unijnego traktatu, wskazując, że sytuacja w tym kraju uzasadnia rozpoczęcie procedury, która może zakończyć się sankcjami. Było to następstwo kwietniowej debaty w PE, podczas której węgierskie władze były krytykowane m.in. za ustawę o szkolnictwie wyższym.

Komisja Europejska w lipcu nasiliła presję na Węgry w związku z wprowadzeniem ustawy, otwierając drugi etap postępowania, które może zakończyć się przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. KE poinformowała m.in., że jej zdaniem prawo to jest sprzeczne z fundamentalnymi zasadami unijnego rynku wewnętrznego. Chodzi o swobodę świadczenia usług i swobodę przedsiębiorczości.

Trocsanyi zaznaczył w piątek, że trwa dialog z KE, który rząd Węgier uważa za spór wyłącznie prawny i ekspercki, i dlatego rząd liczy, że Komisja merytorycznie rozważy argumenty prawne wysunięte podczas postępowania.

Z Budapesztu Małgorzata Wyrzykowska (PAP)