Wydarzeniem dnia wczorajszego były posiedzenia banków centralnych. Jak się okazało, Bank Anglii i EBC mają nieco inny pogląd na obecną sytuację makroekonomiczną, co nie zostało bez wpływu na zachowania kursów walut, zwłaszcza funta. Pozytywnie zaskoczyły (po raz drugi) dane o zamówieniach z niemieckiej gospodarki. Natomiast dziś wydarzeniem numer jeden są dane z amerykańskiego rynku pracy.

Inwestorzy przeżyli wczoraj spore zaskoczenie po tym, jak Bank Anglii poinformował, że zwiększy skalę programu interwencji na rynku długu rządowego o 50 mld GBP. Rada Banku uznała, iż spowolnienie w globalnej gospodarce okazało się głębsze niż wcześniej oczekiwano i stąd potrzebne są dodatkowe działania. Zaskoczenie jest podwójne. Po pierwsze, skoro Bank miesiąc temu uznał, że program spełnia swoją rolę i stąd nie ma potrzeby rozszerzania go, to trudno było oczekiwać zmiany decyzji po miesiącu, w którym z brytyjskiej gospodarki napłynęły całkiem niezłe dane. Po drugie, rynek mógł oczekiwać ewentualnie zwiększenia skali programu o 25 mld GBP, do górnej granicy ustalonego wcześniej limitu (150 mld GBP). Co jednak najciekawsze, ocena sytuacji Banku Anglii różni się od tej przedstawionej przez prezesa Tricheta, po decyzji EBC. Trichet uznał, iż sytuacja gospodarcza zaczyna się poprawiać i choć nie oznacza to, że należy oczekiwać odwrócenia łagodnej polityki monetarnej, jest mało prawdopodobnym, aby EBC decydował się jeszcze na jakieś dodatkowe działania.

Zaskoczenie ze strony Banku Anglii przełożyło się na spory spadek na parze GBPUSD. Notowania, oscylujące wcześniej w okolicach 1,70, obsunęły się momentalnie do poziomu 1,6820, a później wobec spadków na giełdzie w USA i na parze EURUSD ruch ten kontynuowany był w okolice wybitego wcześniej ważnego średnioterminowego oporu na pozio0mie 1,6740. Póki co poziom ten nie został naruszony i jego skuteczność może zadecydować o tym, czy parze GBPUSD uda się powrócić do wzrostów. Gdyby tak się nie stało, kolejnego wsparcia należałoby szukać w okolicach 1,6585. Decyzja Banku Anglii przełożyła się też na rynek obligacji. Rentowność 10-letnich giltów obniżyła się prawie 10 bp, podczas gdy rentowność bundów wzrosła o 4 bp.

Wczorajsze spadki na EURUSD były sporo mniejsze niż na GBPUSD, ale i tu obraz techniczny nieco się komplikuje. Para wyłamała się z przedziału konsolidacji ograniczonego wcześniej od dołu poziomem 1,4353 i co więcej naruszyła istotne wsparcie (wcześniejszy opór) na poziomie 1,4336, choć rynek szybko powrócił powyżej tego poziomu i na dzisiejszym otwarciu handlu w Europie para oscylowała wokół 1,4350. Euro traciło na cofnięciu rynków giełdowych wczorajszym popołudniem, zaś lepsze dane z Niemiec nie były w stanie mu pomóc. Sytuację rozstrzygną prawdopodobnie dziejesz dane z USA.

Dziś bezsprzecznie najważniejszym wydarzeniem są właśnie dane o zatrudnieniu poza rolnictwem w USA. Rynek oczekuje, iż zatrudnienie w ubiegłym miesiącu zmniejszyło się o 350 tys., czyli mniej niż w czerwcu (467 tys.). Raport ADP (-370 tys.) i kilka odczytów tygodniowych danych o nowych bezrobotnych pokazały, iż taka poprawa jest możliwa, jednak należy pamiętać, iż dane cechują się sporą zmiennością i spadek zatrudnienia powyżej 400 tys. jest również jak najbardziej realny, choć zapewne byłby dla rynków sporym rozczarowaniem. Wcześniej dane o produkcji przemysłowej w Niemczech za czerwiec. Rynek oczekuje wzrostu o 1% m/m, jednak po wczorajszych bardzo dobrych danych o zamówieniach, być może i w przypadku produkcji czeka nas pozytywna niespodzianka.

Reklama

Dane z USA będą maiły spory wpływ na rynki, zarówno giełdowe, jak i walutowe. Wczoraj notowania kontraktów na S&P500 odnotowały kolejne maksimum (1007 pkt.), jednak zaraz po otwarciu rynku kasowego nastąpił spory, prawie 2% spadek, rysując jednocześnie formację gwiazdy wieczornej i powodując zniżki również na innych indeksach oraz parach EURUSD, GBPUSD i USDJPY. Z drugiej strony notowania po raz kolejny zatrzymały się w okolicach 990 pkt., sugerując, iż żadna ze stron rynku nie ma obecnie wyraźnej przewagi. To może dodatkowo zwiększać wpływ dzisiejszej publikacji. Ciekawa będzie z pewnością również reakcja na GPW, która ostatnio reaguje na amerykańskie dane dużo bardziej żywiołowo niż rynki w USA.