Białoruś zagroziła w poniedziałek, że może wstrzymać dostawy energii elektrycznej przesyłanej przez jej terytorium z Rosji do obwodu kaliningradzkiego, ponieważ strona rosyjska nie uzgodniła z nią warunków tranzytu - podał portal "Biełorusskije Nowosti".

Przedstawiciel białoruskiego koncernu Biełenergo Uładzimir Korduba zapewnił, że sprawa nie ma nic wspólnego z trwającym sporem między oboma krajami o warunki dostaw ropy. Boris Zwieriew z rosyjskiego przedsiębiorstwa energetycznego Inter RAO ocenił postawę strony białoruskiej jako szantaż. Według niego przed Nowym Rokiem Białorusini zażądali "zwiększenia prawie 2,5 raza kosztu tranzytu energii elektrycznej, a po Nowym Roku zażądali podwyższenia ceny za tranzyt jeszcze prawie 2,5 raza".

Zwieriew oznajmił, że Inter RAO pod koniec 2009 roku "wysłało do białoruskich partnerów kontrpropozycje, które mają być przedyskutowane 11-12 stycznia w trakcie rozmów w Moskwie". "Zauważamy, że przedstawiciele Białorusi zaczynają podnosić w mediach temat ograniczenia tranzytu energii elektrycznej do obwodu kaliningradzkiego, co możemy ocenić jako szantaż" - dodał.

Jak przypominają "Biełorusskije Nowosti", kaliningradzka enklawa w około 70 proc. samodzielnie zaspokaja swoje potrzeby energetyczne. Dostawy energii z głębi terytorium Rosji idą tranzytem przez Białoruś, a potem Litwę. Według danych ministerstwa gospodarki w obwodzie ten tranzyt w 2008 roku stanowił 1,14 mld kilowatogodzin. Przedstawiciel Biełenergo zarzucił w poniedziałek stronie rosyjskiej, że nie zatroszczyła się o warunki tranzytu do Kaliningradu, chociaż wiedziała, że od 1 stycznia przestaje działać elektrownia atomowa w Ignalinie na Litwie, która zaopatrywała w energię region nadbałtycki.

W poniedziałek władze Kaliningradu nie otrzymały informacji o możliwym przerwaniu dostaw energii elektrycznej.

Reklama

Rosja i Białoruś nie zdołały uzgodnić pod koniec roku warunków dostaw ropy rosyjskiej, którą Rosja dostarcza na Białoruś na potrzeby tego kraju oraz w celu tranzytu do Europy rurociągiem "Przyjaźń" (Drużba). Rosja chce obłożyć 100-procentowym cłem eksportowym ropę, którą Białoruś przerabia w swoich rafineriach i w postaci produktów naftowych reeksportuje. Strona białoruska natomiast domaga się utrzymania ulg, powołując się na unię celną z Rosją. Według mediów spór doprowadził do wstrzymania dostaw do białoruskich rafinerii, czemu strona rosyjska zaprzeczyła.

Przedstawiciel Biełenergo zapewnił w poniedziałek, że spór ten oraz sprawa tranzytu energii do Kaliningradu "to absolutnie różne rzeczy i nie należy ich łączyć".