Niemniej dane za listopad zostały skorygowane do góry z -11 tys. do +4 tys., a stopa bezrobocia utrzymała się w ubiegłym miesiącu na poziomie 10 proc. (oczekiwano jej wzrostu do 10,1 proc.). W sytuacji, kiedy oczekiwania na rynku były nadmierne „rozbuchane” (niektórzy liczyli nawet na odczyt rzędu +100 tys.) reakcja rynku nie była zaskakująca. Chociaż jeszcze przed publikacją notowania EUR/USD zbliżyły się w okolice 1,4260, ale ich nie naruszyły. W kolejnych kilkudziesięciu minutach mieliśmy silny ruch do 1,4417, ale w okolicach godz. 16:00 dolar zaczął wyraźniej odrabiać straty. Jego wcześniejsze osłabienie pomogło jednak złotemu, który już rano dostał wsparcie ze strony Turcji (agencja Moody’s podwyższyła dzisiaj rating dla tego kraju). Inwestorzy mogli też zwrócić uwagę na lekki optymizm przedstawicieli naszego resortu finansów odnośnie tegorocznego budżetu. Jeżeli jednak założyć, iż dzisiejsze dane z rynku pracy w USA spowodują przesunięcie akcentów na rynku w stronę obaw o globalną gospodarkę w kontekście spodziewanego zakończenia programów stymulacyjnych i tym samym zainicjują poważniejszą korektę na giełdach, to nie należy liczyć na to, iż złoty będzie mocny. Wręcz odwrotnie, do poziomu 4,12-4,13 zł za euro powrócimy dość szybko.

EUR/USD: Rano wskaźniki na wykresie 4H nie wykluczały scenariusza fałszywego wybicia po publikacji danych o godz. 14:30 do poziomu 1,4390 (faktycznie było to 1,4415). W kolejnych kilkudziesięciu minutach notowania powróciły w okolice 1,43. Niemniej na wskaźnikach technicznych mamy pewien „bałagan”. W takiej sytuacji warto skupić się na ujęciu dziennym, które pokazuje słabość strony popytowej na euro i zwiększa szanse na opuszczenie konsolidacji i spadek poniżej 1,42 w przyszłym tygodniu. W krótkim terminie kluczowe są okolice 1,4260. Dzisiaj wieczorem mamy jeszcze wystąpienie Baracka Obamy, które jednak nie powinno zbytnio namieszać na wykresach.