Czy w związku z planowanym przyjęciem euro przez Polskę w banku prowadzone są jakieś symulacje lub prace na temat przystosowania się do przejścia na europejską walutę? I czy w tych pracach wykorzystywane są doświadczenia innych krajów, które przeszły na euro, np. Słowacji?

Banki już od wielu lat prowadzą prace przygotowawcze przed wprowadzeniem w Polsce euro. Jednak perspektywa tego wydarzenia ciągle się oddala. Zdawało się, że przyjęcie wspólnej waluty jest tuż na wyciągnięcie ręki, gdy nagle globalny kryzys spowodował wzrost deficytu budżetowego znacznie ponad dopuszczalny poziom, ponownie odsuwając nas od celu. Brak precyzyjnego kalendarza, odległa perspektywa i niepewność co do tego, czy politycy zgodzą się na wejście do strefy euro w najbliższym możliwym terminie, uniemożliwiają prowadzenie w bankach działań na większą skalę. Oczywiście, wszyscy mamy świadomość, że banki będą odgrywały w tym procesie ogromną rolę. To od przygotowania i sprawnego przeprowadzenia tej operacji przez banki w znacznej mierze będzie zależało nastawienie do nowej waluty większości Polaków. Dosłownie kilka tygodni temu pracownicy Raiffeisena przeszli e-learningowe szkolenie nt. praktycznych aspektów zastąpienia złotego przez euro. W naszym banku z pewnością skorzystamy z pomocy kolegów z Grupy Raiffeisen, którzy tę operację mają już za sobą. Najświeższymi i udanymi doświadczeniami dysponują Słowacy.

Jakie są najważniejsze wyzwania dla banku związane z przyjęciem wspólnej waluty?

Przede wszystkim potrzebna jest szeroka kampania informacyjna prowadzona przez władze państwowe, ale też organizacje społeczne, która rozproszy obawy o wzrost inflacji i przekona Polaków, że nie stracą na zamianie jednej waluty na drugą. Słowacy pokazali, że można tego dokonać umiejętnie, sprawnie, nie dopuścić do nieuzasadnionego wzrostu cen, co przyczynia się do utrzymania wysokiego poparcia dla euro. Banki będą rzecz jasna musiały wytłumaczyć swoim klientom, w jaki sposób zostaną przeliczone ich depozyty i kredyty. Przed godziną zero musimy też zgromadzić odpowiednie zapasy euro – np. Słowacy pożyczyli je z banku centralnego Austrii. W pierwszych dniach po przyjęciu euro czekać nas będzie więcej pracy, by zapewnić dostęp do nowej waluty klientom indywidualnym i przedsiębiorstwom.

Reklama

Jakie są główne korzyści dla banku związane z przejściem na euro, jakie są koszty czy ryzyka (np. spadek przychodów z tytułu wymiany walut, etc.)?

Różne badania pokazują, że utracone dochody banków z tytułu wymiany walutowej mogą sięgnąć kilku procent wyniku na działalności bankowej, ale trzeba być świadomym, że mówimy tu o kwotach rzędu nawet kilku miliardów złotych. Może to zostać częściowo zrekompensowane np. większymi prowizjami z organizowania emisji papierów dłużnych dla firm, gdyż ten rynek powinien rozkwitnąć po spadku stóp procentowych związanych z wejściem do strefy euro. Na pewno pojawią się spore wydatki na dostosowanie systemów IT. Tuż przed wprowadzeniem euro czeka nas ogromna operacja logistyczna dostarczenia nowych monet i banknotów do oddziałów, bankomatów, klientów. Tych kosztów może nieco zaoszczędzić zwiększenie zakresu obrotu bezgotówkowego, czyli nakłonienie klientów do częstszego korzystania z kart płatniczych i bankowości elektronicznej. Główną korzyścią dla banków będzie to, że w długim terminie polska gospodarka ma się szybciej rozwijać. Niskie stopy procentowe powinny sprzyjać rozwojowi akcji kredytowej, na czym banki mogłyby zarabiać, ale dziś trudno jest powiedzieć, jak za kilka lat będzie wyglądała architektura finansowa świata, jakie normy kapitałowe i ostrożnościowe zostaną narzucone na działalność kredytową i inwestycyjną banków, również w Polsce – chodzi tu o wnioski wyciągnięte z kryzysu przez regulatorów rynku i rządy.

Jakie są pana zdaniem główne zagrożenia makroekonomiczne związane z przejściem na euro?

Znowu można spojrzeć na Słowację. Gdyby nadal korzystano tam z korony, to jej prawdopodobna deprecjacja pomogłaby ograniczyć wpływ globalnego kryzysu na gospodarkę. Druga sprawa to utrata swobody w kształtowaniu polityki pieniężnej. W dodatku nie można wykluczyć, że dla spełnienia kryteriów z Maastricht potrzebne będą podwyżki stóp – a to wpłynie na wzrost gospodarczy. W krótkim okresie czekają nas pewne koszty, ale w długiej perspektywie bilans dla Polski będzie zdecydowanie pozytywny.