Osiem wielkich banków w USA otrzymało kwoty od 2 mld dolarów do 25 mld dolarów w październiku 2008 roku w ramach programu wsparcia systemu finansowego, kierowanego przez ówczesnego sekretarza skarbu Hanka Paulsona.

W ślad za nimi pomoc trafiła potem do dziesiątek innych instytucji. Barofsky, który bada TARP, program wykupu tzw. złych aktywów, chce ustalić, czy podczas gorączkowego okresu częstych wymiany informacji między rządem i bankami, część tych poufnych informacji nie trafiła do osób dokonujących obrotu papierami wartościowymi.

„Prowadzimy dochodzenie badające właśnie te kwestie – typowe przypadki insider trading” – mówi Barofsky - „Otrzymanie funduszu z programu TARP oznaczało, że akcje mogą pójść w górę. Sprawdzamy zatem transakcje zbliżone w czasie do ogłoszenia decyzji o przyznaniu tych funduszy, a przeprowadzane przez osoby z danej firmy (insiderów) lub na podstawie przecieku informacji od insidera”.

Sig-Tarp, urząd specjalnego inspektora generalnego przedstawił wczoraj Kongresowi swój kwartalny raport, w którym krytykuje inwestycje kapitałowe w bankach, gdyż wcale nie przyczyniły się one do zwiększenia akcji kredytowej.

Reklama

„Część problemu wynika z terminu rozszerzenia wsparcia finansowego TARP ... chociaż z deklaracji publicznych jasno wynikało, że celem tych programów było zwiększenie pożyczek, zrobiono bardzo niewiele, albo zupełnie nic, żeby zachęcić do udzielania kredytów” – twierdzi Barofsky. Departament Skarbu wskazuje na znacznie szybsze niż zakładano spłaty funduszy TARP przez sektor finansowy – mówi się o stosunkowo niewielkich stratach, a w niektórych przypadkach o wypracowaniu wielkich zysków.

Chociaż Barofsky to dostrzega, podkreśla jednak, że pozostały zasadnicze problemy związane ze strukturą publiczno-prywatnych programów inwestycyjnych, PPIP, których celem jest zachęcanie inwestorów do kupowania złych aktywów z banków, żeby oczyścić ich bilanse i stymulować udzielanie pożyczek.

Jego zdaniem istnieje swoisty mur między menedżerami funduszu uczestniczącymi w PPIP, angażującymi fundusze rządowe wspólnie z przedstawicielami sektora prywatnego, a menedżerami z tej samej firmy, kupującymi i sprzedającymi podobne papiery wartościowe.

„Reguły są niewystarczające” – mówi Barofsky. Jeśli nawet postępowanie, będące przedmiotem dochodzenia Sig-Tarp, będzie się mieścić w ramach przepisów, „to nadal rodzi ono problemy dotyczące wiarygodności, naraża na szwank reputację, i stwarza wrażenie, że menedżerowie funduszy chcą okpić system”.

Departament Skarbu oświadczył, że zidentyfikował podejrzane zachowania i zwrócił na nie uwagę urzędowi Sig-Tarp, wskazując, że system jest transparentny.