Problem polega na tym, że analitycy mają kłopot z określeniem, kto w nowej RPP jest gołębiem – czyli zwolennikiem niskich stóp procentowych – a kto jastrzębiem opowiadającym się za podwyżkami. Wszystkie próby sprofilowania członków nowej Rady można było wyrzucić do kosza po pierwszej wypowiedzi prezesa NBP Sławomira Skrzypka, w której wspomniał o ryzyku podwyżek stóp. Dla wielu ekspertów była to niespodzianka: prezes NBP był postrzegany jako ten członek Rady, który zechce utrzymać niskie stopy tak długo, jak się da.
Analityków zaskoczyła też postawa Adama Glapińskiego (miał być gołębiem, a wypowiadał się jastrzębio) oraz Andrzeja Bratkowskiego, którego wcześniej klasyfikowano jako zwolennika zdecydowanej polityki pieniężnej.
Do reszty inwestorów zdezorientowali ci członkowie RPP, którzy zaczęli łagodzić ton. Sławomir Skrzypek powiedział wczoraj, że kurs złotego może powodować spadek presji na wzrost cen. Rynek zinterpretował to jako sugestię, że inflacja może utrzymywać się na niskim poziomie, przez co cykl podwyżek stóp może się opóźnić.
– Wypowiedzi niektórych członków Rady nie były do końca spójne – przyznaje Marta Petka-Zagajewska z Raiffeisen Banku.
Reklama
Ekonomiści dodają, że taki sposób komunikacji RPP może sprawić, że rynek będzie miał problem z określeniem, jaka będzie polityka pieniężna.
– W ciągu ostatnich tygodni mieliśmy istotne zmiany rynkowych stóp i kursu złotego. Od początku marca nastąpił wzrost stóp, a złoty zyskał. Teraz sytuacja wróciła do punktu wyjścia, ale niepewność co do perspektyw dla polityki pieniężnej istnieje nadal – mówi Piotr Bujak z BZ WBK.
ikona lupy />
Andrzej Bratkowski (9 marca): Prawdopodobieństwo podwyżki stóp w tym roku szacuję na około 30 proc. / DGP
ikona lupy />
Adam Glapiński (2 marca): Już nie jestem tak przekonany, że z zacieśnieniem polityki monetarnej można poczekać do końca roku. Zdjęcia Wojciech Górski / DGP