Standard & Poor’s, Moody’s Corp. i Fitch Ratings dostają po łapach. Ich globalny oligopol na ocenę ryzyka kredytowego papierów wartościowych znalazł się teraz pod obstrzałem i jest atakowany mocniej niż kiedykolwiek. Zmiany w tym biznesie są nieuniknione.

I tak powinno być. Trzy największe agencje przyznawały najwyższe ratingi grupom ryzykownych kredytów hipotecznych, które doprowadziły do kryzysu na światowych rynkach.

>>> Polecamy: Agencje ratingowe kontra regulatorzy - decydujące starcie

Senat USA zgodził się w zeszłym tygodniu na utworzenie komitetu w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, który ma rozdrobnić ratingowy biznes dotyczący oceny sekurytyzowanych inwestycji (takich jak zabezpieczone hipotecznie papiery wartościowe) pomiędzy wszystkie firmy.

To powinno powstrzymać inwestorów sprzedających papiery wartościowe, którzy płacą agencjom ratingowym za ich oceny, przed kierowaniem się tylko najlepszymi ratingami. Standard & Poor’s twierdzi jednak, że takie rozwiązanie pozbawi inwestorów możliwości porównywania różnych opinii dotyczących jednego waloru.

Reklama

Jeśli to nowe uprawnienie SEC-u stałoby się częścią prawa i okazałoby się efektywne, kto wie, czy Kongres nie umożliwi z czasem regulatorom wybierania agencji ratingowych do oceny wszystkich papierów wartościowych?

Nowa komisja SEC-u ma być zdominowana przez inwestorów. Co najmniej jeden jej członek będzie przedstawicielem agencji ratingowych i co najmniej jeden - przedstawicielem banku inwestycyjnego. Będzie to miało wpływ na coroczną ocenę wyników każdej agencji i zagwarantuje, że wynagrodzenia za usługi agencji będą ustalane na racjonalnym poziomie.

W zeszłym tygodniu senatorowie przegłosowali także usunięcie przepisów federalnych dotyczącą konieczności korzystania z usług agencji ratingowych. Zaproponowane rozwiązania są poprawkami do ustawy dotyczącej nowych restrykcji amerykańskiego sektora finansowego.

S&P, Moody’s i Fitch odczuwają też presję ze strony państwowych regulatorów ubezpieczeniowych, którzy chcą ograniczyć zależność od ocen agencji przy sprzedaży obligacji. W listopadzie ubiegłego roku, grupa stanów z New York i Illinois włącznie, w zastępstwie S&P i Moody’s, do oceny inwestycji w hipoteki zatrudniła firmę Pacific Investment Management Co., która obraca największym na świecie funduszem obligacji.

Z dominacji trzech agencji ratingowych są niezadowoleni nie tylko regulatorzy, ale również inwestorzy. California Public Employees Retirement System, największy w kraju fundusz emerytalny pozwał trio do sądu twierdząc, że ich „wielce niedokładne” ratingi tzw. strukturyzowanych funduszy inwestycyjnych, przyczyniły się do strat inwestorów sięgających 1 mld dol.

Jean-Claude Trichet, szef Europejskiego Banku Centralnego, mówi, że oczekuje większej konkurencji w biznesie ratingowym. Michel Barnier z Komisji Europejskiej chciałby z kolei, aby pojawiła się możliwość utworzenia nowego podmiotu wystawiającego ratingi obligacjom rządowym.

Udziałowcy agencji ratingowych już tracą. Akcje agencji Moody’s, która z biznesu ratingowego czerpała 72 proc. zysku operacyjnego w 2009 r., spadły od początku roku o 20 proc., podczas gdy cały rynek giełdowy zyskał ok. 2 proc. Należąca do Warrena Buffetta Berkshire Hathaway Inc., która posiada 13 proc. udziałów Moody's i jest największym udziałowcem giganta, już liczy straty.

McGraw-Hill Cos., który jest właścicielem S&P, obserwuje jak akcje agencji tracą 12 proc. Od początku 2010 r. Wyniki S&P odpowiadały w 2009 r. za 73 proc. zysku operacyjnego swojej spółki matki. Na dzień 30 września, agencja Fitch Ratings dostarczała 83 proc. dochodów swojego właściciela – firmy Financiere Marc de Lacharriere SA w Paryżu. Kurs akcji agencji spadł już w tym roku o 5 proc.

Wymuszenie na agencjach bardziej racjonalnego prowadzeni biznesu, może zatrząść firmami w jeszcze większym stopniu. Konflikt jest jasny: firmy i rządy, które chcą sprzedawać papiery wartościowe płacą za ich ratingi. Byłoby w tym więcej sensu, gdyby kupujący wiedzieli, że takie oceny agencji są warte swojej ceny.

Inwestorzy mogą teraz być spokojni, że konkurencja na rynku agencji ratingowych będzie coraz większa, a nadzór nad największymi graczami ostrzejszy. To nie koniec imprezy dla członków ratingowego oligopolu, ale teraz nie będą już bawić się tak dobrze jak przedtem.