Masakra na lotnisku w Nijali
Wiadomość o ataku w Nijali przekazała sudańska stacja telewizyjna SNTV. Powołując się na źródło w Sudańskich Siłach zbrojnych (SAF) podała, że emiracki samolot transportował broń, sprzęt wojskowy oraz co najmniej 40 najemników dla Sił Szybkiego Wsparcia (RSF), które kontrolują niemal cały Darfur (południowo zachodnia prowincja Sudanu).
Jak podano, wywiad SAF śledził samolot i monitorował jego kontakty radiowe z bojownikami RSF, kontrolującymi lotnisko w Nijali. Gdy samolot wylądował to – według relacji oficera sudańskiej armii, z którym rozmawiała agencja AFP – został „zbombardowany i kompletnie zniszczony”.
Milczenie, zaprzeczenie i komunikat z Bogoty
RSF nie potwierdziło tych doniesień. "To fałszywa informacja (…) element kampanii dezinformacyjnej" – powiedział z kolei AFP jeden z emirackich oficjeli.
Jednak kolumbijski prezydent Gustavo Petro napisał na platformie X, że zlecił zbadanie sprawy. "Poleciłem naszemu ambasadorowi w Egipcie, aby dowiedział się, ilu Kolumbijczyków zginęło. Niepotwierdzone źródła mówią o 40" – czytamy w jego wpisie. "Zobaczymy, czy uda nam się odzyskać ich ciała" – dodał.
Kolumbijscy najemnicy w Sudanie
O obecności zagranicznych bojowników w konflikcie szczegółowo informowała w miniony poniedziałek kolumbijska gazeta "La Silla Vacia". Według jej ustaleń kolumbijscy najemnicy to często byli żołnierze armii, którzy, skuszeni fałszywymi obietnicami zatrudnienia, podróżują do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, a stamtąd wyruszają na wojnę domową w Sudanie. Gazeta oszacowała, że co najmniej 300 byłych kolumbijskich żołnierzy przybyło do Sudanu, aby wzmocnić RSF, dowodzone przez generała Mohameda Hamdana Dagalo. Kolumbijczycy działają w tym kraju w ramach międzynarodowej grupy najemniczej, znanej jako "Pustynne Wilki".
W Nijali, którą RSF zdobyły pod koniec 2024 r., znajduje się baza, gdzie przybysze z Ameryki Południowej szkolą miejscowych i zagranicznych najemników, w tym nieletnich - potwierdziła "La Silla Vacia" na podstawie przeprowadzonego w lipcu śledztwa dziennikarskiego. Operacją tą dowodzi emerytowany pułkownik armii kolumbijskiej Alvaro Quijano, we współpracy z rekrutującą Kolumbijczyków firmą ochroniarską ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, Global Security Service Group.
Również armia sudańska opublikowała niedawno nagrania wideo, rzekomo przedstawiające kolumbijskich najemników, zabitych podczas walk o Al-Faszir - stolicę Darfuru Północnego, obleganą przez RSF od ponad roku.
Trwający od kwietnia 2023 r. konflikt w Sudanie między siłami rządowymi a zbuntowanymi RSF pochłonął dziesiątki tysięcy ofiar śmiertelnych i zmusił miliony osób do opuszczenia swych domów. W miniony wtorek ONZ określiła tę sytuację jako najgorszy kryzys humanitarny na świecie, w wyniku którego prawie 25 mln ludzi cierpi z powodu braku bezpieczeństwa żywnościowego.
Kolumbijczycy walczą na całym globie. Prezydent chce zakazu
Weterani kolumbijskiej armii i armii partyzanckich zatrudniają się jako najemnicy na całym świecie. Stanowią ważną grupę wśród cudzoziemskich ochotników walczących w Ukrainie. Są obecni w krajach Zatoki Perskiej, a także w Meksyku. To właśnie oni dokonali głośnego zamachu na prezydenta Haiti Jovenela Moise w 2021 r.
Wydarzenia w Sudanie sprawiły, że władze Kolumbii postanowiły temu przeciwdziałać. "Poprosiłem o pilne przesłanie projektu ustawy zakazującej pracy jako najemnik wojskowy. To również forma handlu ludźmi – zamienianie mężczyzn w maszyny do zabijania" – czytamy we wpisie prezydenta Petro na platformie X. Wątpliwe jednak by mężczyzn z tego niezbyt zamożnego kraju to skutecznie powstrzymało.