O rosyjskim sposobie na biznes pisze dziennik „Wiedomosti”. W ten sposób – jak szacuje w rozmowie z rosyjskim dziennikiem gospodarczym analityk Banku Moskwy Dienis Borisow – Rosnieft tylko do końca roku zarobi od 700 mln do 1,2 mld rubli (70 – 120 mln zł). Zdaniem dziennikarzy „Wiedomosti” na pomysł zarabiania w sposób typowy raczej dla instytucji finansowych wpadli finansiści spółki, z których znaczna część ma bogate doświadczenie w sektorze bankowym.

Pożyczka pod zastaw ropy

Schemat jest genialnie prosty. W sumie w dwóch podejściach – w maju 2009 r. i wiosną 2010 r. Rosnieft uzyskał od chińskiego Narodowego Banku Rozwoju (GKY) 20-letnią pożyczkę wartą 346,3 mld rubli (35 mld zł) pod zastaw dostaw ropy w wysokości 9 mln ton rocznie. Partner został starannie wybrany. Bank podlega bezpośrednio Radzie Państwa ChRL, na której czele stoi premier Wen Jiabao.
Spłata długu Rosnieftu została odroczona do 2014 r., do tego czasu koncern ma płacić jedynie odsetki. A te obecnie wynoszą zaledwie 3,62 proc. rocznie (wysokość jest powiązana z trzymiesięczną stopą LIBOR). Dolarowe depozyty spółki są oprocentowane znacznie wyżej – od 6,22 do 8 proc. Różnica pozostaje na kontach koncernu.
Reklama

Rządowe interesy

Kredyt dla Rosnieftu był jedynie częścią całego pakietu umów zawartych na poziomie międzyrządowym w 2009 r. Pieniądze od GKY uzyskał wówczas również Transnieft – na budowę naftociągu do Chin. Zawarto kontrakty na dostawy ropy po położeniu rury. Rosnieft z kolei zobowiązał się do budowy rafinerii w Tiencinie. Dla Pekinu wszystkie te umowy to sposób na zapewnienie sobie dostaw rosyjskich surowców. Bez tego, według prognoz, deficyt samej tylko ropy na chińskim rynku może w 2020 r. przekroczyć 20 mln ton rocznie. Dlatego Chiny mogą przymknąć oko na małą manipulację partnerów.

>>> Czytaj też: Zamrożono pół miliarda funtów na kontach Rosnieftu – na wniosek Jukosu

Spłacić długi

Oczywiście nie cały kredyt został umieszczony na lokatach. Część zostanie wykorzystana do wygaszenia innych długów koncernu. Do końca roku Rosnieft musi oddać innym wierzycielom co najmniej 73,1 mld rubli (7,4 mld zł). Jednak reszta pieniędzy na siebie zarobi.
Firma nie przyznaje się oficjalnie do wymyślenia podobnego schematu, jednak w ciągu kwartału, w którym Rosnieft otrzymał kredyt, jego dolarowe depozyty wzrosły 2,2-krotnie.
Koncern nie musi się obawiać, że władze położą kres takiej działalności. Sam bowiem stanowi władzę. Na czele rady nadzorczej Rosnieftu stoi wicepremier Igor Sieczin, szara eminencja rosyjskiego rządu i nieformalny przywódca frakcji resortów siłowych.
Z kolei dyrektorem generalnym firmy jest Siergiej Bogdanczikow, którego synowa jest córką ministra przemysłu i handlu Wiktora Christienki.

Przejęli Chodorkowskiego

Rosnieft ma na swoim koncie zresztą znacznie bardziej dyskusyjne ruchy. Koncern powstał z przekształcenia sowieckiego ministerstwa ropy naftowej w spółkę, a swoje bogactwo zbudował m.in. na aktywach Jukosu Michaiła Chodorkowskiego przejętych w 2004 r. za pośrednictwem podstawionej firmy krzak Bajkał Finans Grup wykupionej trzy dni po dokonaniu transakcji.